...ale jeśli na tym brzegu jest
odpływ, to istnieje gdzieś brzeg na którym właśnie jest przypływ...
Ja do Awari stojącej za ladą w
herbaciarni
-...a w niedzielę jak będziesz
miała
wolne, to co, przyjdziesz z nami
do
herbaciarni?
W piątek zamiast do kina
powędrowaliśmy do miasta. Miałem ogólnego lenia i złakniony byłem chociaż
kawałka "Gnijącej panny młodej", ale Maleństwo zrobiło sarnie oczy i
rozsnuło podstępnie nici damskiego terroryzmu. Niecne te plany wprowadzać w
życie zaczęła nad jajecznicą ze szczypiorkiem, którą upichciłem jej na obiad. W
efekcie czego pół godziny później odmrażałem sobie nabiał na końcu ulicy
Tuwima, czekając aż moja piękność zmieni kurtkę na płaszczyk i ogólnie zrobi
się na bóstwo.
Nie ma już liści. Stałem i
wpatrywałem się w rzeźby i sztukaterie starych willi. Jak cudowne rzeczy
potrafi wyczyniać ludzka inwencja. Osobiste zaangażowanie, chęć upodabniania
rzeczywistości do własnych marzeń. U nas jeszcze tego nie ma. W większości
polegamy na architektach, modzie, fachowych pismach. Ale czuję, że doczekam
czasów kiedy ludzie poznają własną moc i koszmarki typu City Forum znikną z
przestrzeni miasta. Tymczasem zapaliły się uliczne latarnie.
Wylądowaliśmy w herbaciarni,
popijając herbatki i zagryzając absolutnie fenomenalnymi ciasteczkami o nazwie
"Pasja". Zmiana ubioru cudownie wpłynęła na samopoczucie Pazurka. W
herbaciarni wieczór nabrał głębi, ciepła i zapachu szarlotki. Potem Maleństwo
nie chciało już wracać do domu i kluczyliśmy po mieście skręcając w
przypadkowych kierunkach, przecinając i plącząc szlaki. Raz prowadziła ona, raz
ja.
Przy dworcu spotkaliśmy Banana z
kumplem i szczurem w rękawie. Spędziliśmy tam kilkanaście wesołych i naprawdę
głośnych minut. Banan jest ode mnie o łeb wyższy, dwa razy grubszy i ma głos
dostosowany do gabarytów. Przez większość życia pracował w ochronie, kiedyś
nawet jeździł w uzbrojonych konwojach do Kaliningradu. Jest guru metalowej
młodzieży 3city i hoduje pijące alkohol szczury. Kiedyś nawet miejska gazeta
dała o nim artykuł, zatytułowany skromnie "Król szczurów".
Wieczorem już w domu dostałem
sygnał od Małej. Te sygnały zostawiam zawsze na noc w telefonie, by mieć przy
sobie choć jej elektroniczne widmo.
Dzień wstał niespodziewanie
błękitny i pełen słońca. Ja jednak w nocy kończyłem "Sinobrodego"
Aldissa, miałem więc z lekka rozcieńczony humor. Kląłem odkurzacz i cały dzień
robiłem coś w domu, nigdzie nie wyszedłem i wcześnie poszedłem spać.
Sms do Lenn:
Przekaż Marzanowi, że wybrany
przez niego rząd, zakazał rozporządzeniem
noszenia odzieży wojskowej. Chyba
będzie musiał zmienić image.
Moi drodzy, oto mamy nasz
własny, wymarzony Iran.
*