wtorek, 26 września 2017

Inny sen

Proza - Jest mi smutno
Poezja - Niebo osiadło na ziemi
           jak mysz na westchnieniu

(skądś)

Właśnie skończyłem czytać "Hel3" Grzędowskiego... ależ to cholernie smutne. Zapada wieczór, siedzę sam, topiąc się w płynnej platynie "Faded" Alena Walkera, ssę Strepsils i myślę o tych wszystkich kosiarzach zagubionych wśród pól chwały, gdzie ponad pęknięciami portowych kanałów, tuż przy samym korzeniu Wisły, pasą się liczne stada kolorowych Nissanów. Alkohol szkodzi zdrowiu, poprawia widzenie duszy i gubi naszych kosiarzy pośród łanów suchych traw wyrastających spomiędzy betonowych płyt obszaru wolnocłowego. 
Doskonale wiem, że zastanawiacie się dlaczego pierdolę jak potłuczony.
Pod koniec lata byliśmy w ciepłych krajach. Dokładnie w czterech, i nie chcieliśmy wracać, naprawdę. Wciąż wiszę na granicy wyniesienia się do miejsca gdzie nie będę gnił żywcem w odwiecznym cieniu i wilgoci, gdzie w telewizji nie ma Kaczyńskiego i reszty zdradzieckich mord, a wszyscy żyją chwilą pomiędzy kolejnymi wojnami, które w tamtych okolicach są najwyraźniej oczyszczającą dziejową koniecznością. Słońce i dziewczyny piękne jak sen onanisty, piękne do bólu płynące przez powietrze na nogach długich niczym oczekiwanie na usunięcie jaskry, o skórze opalonej na złoto, świeżej i pachnącej  jak smoczy sen.
Nocą w Suboticy, gdy zostałem z tyłu za grupą, jedna z nich oddzieliła się od stada i dała mi wyrwany kawałek papieru, a na nim: dodaj me na faceu; Anet Ćovic. Skopie, Tirana, Bitola, Heraklea, potęga gór, soczystość dolin,  Nowe wyrastające w betonowo - szklanym szaleństwie pośród ruin i pokrytych rdzewiejącym żelastwem ugorów. Bastiony monastyrów, muzyka w mroku ponad wodami jeziora Ohrydzkiego, piwo w półtoralitrowych , plastikowych butelkach, półksiężyce i krzyże i Korfu, Korfu zielona pod opadającymi rejsowymi samolotami. Wenecka i przezielona, europejska stolica kumkwatów i przeniesiona w mit pośród sal letniej ostoi melancholijnej cesarzowej Sisi . Zburzone przez NATO mosty Nowego Sadu i skamieniały statek Odyseusza u lazurowych wrót zatoki Palaiokastritsa. Rakija i Uzo. Smak letnich pomidorów i 600 000 betonowych pieczarek Enwera Hodży, który w całej Albanii kazał robić drogi wąskie, gruntowe, blisko stoków wzgórz, żeby nie mogły na nich lądować wrogie samoloty, a na koniec wzniósł sobie grobowiec - piramidę w samym centrum stolicy.
Widok na dolinę z Twierdzy ponad Gjirokastra, Zapach nieskończenie przyjaznego słońca i pierwsze krople deszczu na twarzy po powrocie.
Ten kraj już nie jest mój, nie czuję się tu u siebie, mam poważne problemy z nawiązaniem łączności. Bolszewicy pchają nas w ramiona swojego neocara, naród z legend okazał się skurwionym barłogiem prostytutek podbijających notowania za 500+ i niższy wiek emerytalny. Wszyscy wokół dumnie wstają z kolan bo wyjęli właśnie z ust ospermionego fiuta Kaczora a teraz nastawią niedomyte dupska Putinowi.
Tak, t'ga  za Jug, tęsknota za południem, teraz, gdy wciąż nie zamknęli jeszcze granic....

- Daj mi Braniewo
- Gdzie jest?
- Między Warką a Okocimiem

*