poniedziałek, 13 czerwca 2016

Fakty są fundamentem fantazji

Bóg nie chce twojego
szczęścia. Masz być
silny.

(Hemlock Grove)

Kopaliśmy w szkle, w plastiku, wierciliśmy w skale macierzystej, sadziliśmy w tym kosodrzewinę i tawuły, zdejmowaliśmy grunt, wydobywając zerodowane kapsle i osiemnastowieczne okucia. Trafiło nam się nawet coś co wyglądało jak neolityczny topór.
32 tony w pełnym słońcu do kontenerów, 28 ton czystego piasku na górę. Zmienialiśmy kwitnące ogrody w ugory obudowane kolorowymi szkieletami dziecięcej infrastruktury. Zmienialiśmy historię miejsca pozostawiając na starych zdjęciach "to co było". Dwa tygodnie w cieniu Brętowskiej  Wieży. Pośród niesłabnącego ognia miejscowych frakcji i koterii.
Piaskownicę zgodnie z wytycznymi umiejscowiliśmy chichocząc pod nosem, na krawędzi skarpy, wyobrażając sobie jak dzieci wypadają i toczą się i toczą. Niestety kogoś to nie rozbawiło i na drugi dzień usypywaliśmy góry niwelując skarpę. A gdy wydawało się, że tymczasem kończy się zasób masochistycznych radości ubrano nas w wysokoprężne zbiorniki w dłonie wciśnięto dysze i wysłano w świat by niszczyć życie.
Własnym sumptem kupiliśmy maski. Ja wytargałem skądś narciarskie gogle a Boh ubrał takie fikuśne okulary słoneczne w grubych oprawkach, gdy ludzie nas widzą to krzyczą: O minionki. Potem dochodzą do nich rozwieszane przez nas w powietrzu opalizujące obłoki i płoną iskrząc tudzież topią się bulgocząc... no może nie do końca, ale czasem miło sobie pomarzyć..
Moja żona znowu tańczy. Pokrążyłem więc sobie po okolicy. Borys ma już trójkę potomstwa, kolekcjonuje motylki - naklejki i twierdzi, że musiał lepiej ukryć granaty. Jeden, zdaje się sama skorupa, pomalowany na różowo i żółto, wisi nad dziecięcym łóżeczkiem razem z pluszowymi misiami, pieskami i oderwaną nogą dinozaura. Wolałem nie zaglądać do łóżeczka by dowiedzieć się co pożarło resztę.
Dziś eksplodowała nam piła do żywopłotów. Przeszukaliśmy więc pół 3city by znaleźć kogoś kto ją naprawi a nie spróbuje sprzedać nam nowa.
Radośni opuszczają Miasto, zostawiają mieszkanie, ale zabierają krany i panele z podłóg.
Psychopatyczny pies babki nadal atakuje wszystko wokół z szałem w oczach, trzęsąc się przy tym z przerażenia i co jakiś czas lejąc pod siebie. Podobno to hodowlane bydle, które nigdy niczego nie widziało i nigdy nigdzie nie wychodziło,  a tu nagle mój starszy wyrwał je z korzeniami i uwiózł w kraj daleki a nadmorski. Po piątej wizycie w szpitalu i kolejnym odsączaniu jadu,  rany ojca powoli się goją.
Ostatnio próbowaliśmy zaprosić babcię i psa na grilla do ogrodu. Babka usiadła a pies zaczął wokół nas orbitować stałym tempem piskliwie ujadając. Po 20 minutach babka zabrała bestię i poszła a my zaczęliśmy się zastanawiać nad kosztami operacji podcięcia strun głosowych.

- Oddaj to moje!
- Twoje? Myślałem, że nasze.
- Nie odkąd podpisałeś cyrograf.
- Podpisałem?
- Akt ślubu, znaczy się...

(My)

*