Jest coś niezaprzeczalnie przyjemnego
we wsiadaniu do samochodu sportowego
typu kabriolet, kierowanego przez piękną
kobietę. Człowiek ma uczucie jakby
wsiadał do metafory
(Laurie)
Szkoda, że nie widzieliście miny kota Lennonki, gdy wyrwaliśmy
mu spod tyłka mieszkanie. Pozostał mu kojec i miseczka z wodą pośród pustki,
pyłu i popierdalających krzaków. Bydle leżało zaciskając ślepia jakby wierzyło,
że to tylko sen i kolejne spojrzenie ujawni na powrót oczywisty porządek
świata.
Niestety świat odjechał ciężarówką ze mną i Danem na Morenę,
gdzie dorzuciliśmy do niego lodówkę. Potem zaś już w cieniu Polibudy zawędrował
ze zgrzytem i trzeszczeniem na pięterko iluzorycznego domu Dana. W sumie mam
wrażenie że kot będzie tam najszczęśliwszy. Mimo że metraż nie jest zbyt duży
to jest mnóstwo zakamarów i kątów. Myślę, że nie minie zbyt wiele czasu nim
bestia przedostanie się pod podłogę, albo znajdzie dziurę w ścianie na zewnątrz
i zazna dzikiej wolności i wyuzdanego seksu z pobliźnioną i poszarpaną elitą
tutejszego, kociego półświatka.
Dziś za to wieczorek Marzana. Idziemy tam stadem zrobić
jakąś borutę i wypić wino. Wczoraj rzeczony przysłał mi smsa zaczynającego się
od słów „no no”, i poprosił bym na moim blogu uważał co o nim piszę bo mogą to
czytać jego przełożeni...
Fardamt! Czyli nie będę mógł już napisać o tym jak Marzan
budzi się czasem nagi i drżący pośród wrzosowisk z dłonią zaciśniętą na
zakrwawionym nożu i powtarzając niczym mantrę: Chomiki! Wszędzie chomiki! Całe
zastępy syryjczyków... albo też o tym że smaruje się cały masłem orzechowym, do
sutków przyczepia dzwonki i biega po kanałach ciepłowniczych krzycząc:
Avanti!!!. Nie powinienem o tym pisać... ups! Za późno.
Jaką piosenką Rosjanie
lubią wkurzać Polaków?
-Będę brał cię, w Jałcie...
(chyba Neonówka)
*