czwartek, 17 listopada 2005

Kurav tu ando mul


To w porządku bać się. Musisz tylko
pamiętać co jest strachem, a co tobą.
Strach może być w tobie, ale nie może
stać się tobą.
(Pewna cyganka na Dolnym Mieście, 14 lat temu)

W pół do pierwszej w nocy. Sms, budzę się automatycznie. Oczy jak żarówy, źrenice jak studnie. Podnoszę się sztywno jak potwór Frankensteina, zrzucam ciepłą kołdrę, zimno stawia mi natychmiast na sztorc wszystkie włosy na nagim cielsku, a mam ich naprawdę dużo. Wstaję, ujmuję telefon. Czytam stojąc w mdłej poświacie ulicznej latarni. "Czy u ciebie też jest taka piękna noc?:}", pyta Lennonka z swojego końca świata. Otwieram okno, wystawiam łeb i patrzę przekrwionymi ślepiami prosto w kostropatą twarz księżyca.
Odpowiedziałem jej po kaszubsku i poszedłem spać. Przedwczoraj położyłem się o w pół do 3 a dziś wstałem o 5, więc jakby ktoś miał zamiar narzekać na jakość dzisiejszej notki to służę telefonem Lenn.
A skoro już mowa o telefonach, jako osoba rzutka i wybitnie uzdolniona technicznie, odkryłem ostatnio, że mój telefon magazynuje wszystkie wysłane przeze mnie smsy. Odkryłem, bo mi się telefon zapchał. To był prawdziwy szok, odkryć we własnym telefonie straconą bezpowrotnie przeszłość. Niczym prawdziwy archeolog zanurzyłem się w ten grobowiec czasu i posuwałem pod prąd godzin i dni wśród plejad umarłych emocji.
Wczoraj w herbaciarni objawiła się Dr Lecter. Podobno poluje na nią pół Akademii Medycznej. Polacy to nacja wyjątkowo źle znosząca krytykę. Zacząłem jej suszyć głowę, żeby wydała swojego bloga jako książkę. Naprawdę uważam, że to kawał dobrej literatury, do tego świetnie i z polotem opisujący naszą rzeczywistość. Po prostu robi mi się żal, że coś tak dobrego i ważnego mogłoby przepaść w zapomnieniu.
Tau właśnie przyniosła mi cappuccino ze stertą bitej śmietany, kot wyjada jej rybkę z kanapki, ale nie na stole, o nie, to poniżej kociej godności. Ściąga łup subtelnym pazurem po blacie i z dystynkcją konsumuje go na dywanie. Co nie zje to zostawi. Może ktoś się poślizgnie i będzie jeszcze zabawniej.
Nasz nowy reżim zaś zaczął najwyraźniej ugruntowywać swą pozycję. Nasi rodzimi naziści doprowadzili do zamknięcia witryny "spieprzaj dziadu", która niepochlebnie wyrażała się o naszym, jedynym słusznym, podwójnym prezydencie. Strona podobno ruszy znowu, nie wiadomo jednak jeszcze kiedy i skąd. Na zew podwójnego orła, tfu Kaczora Najjaśniejszej, służby tajne pospołu z Giertych Jugeng penetrują sieć w poszukiwaniu niepraworządnych. Pewnie już niedługo zaślą mnie na Madagaskar.
Niech próbują. Jestem Polakiem, moja wolność należy do mnie, nikt nie może mi jej dać ani odebrać. Najwyżej dołączę do długiej romantyczno - nabrzmiałej historii naszych beznadziejnych walk. Nikt mi nie będzie mówił jak mam myśleć.

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz