wtorek, 15 sierpnia 2017

Bóg jest istota najrealniejszą

Uduszę cię w  cebulce. Lubisz cebulkę...
umrzecie razem

(Szponiasta)

Zburzyli mur strzelnicy. Zabrali nasyp. Łącznie z 10 - 12 metrów wysokości, najwyższy punkt Brzeźna, jeden z najważniejszych ośrodków mojego dzieciństwa, mroczna wieża stojąca pośrodku mojej krainy marzeń.
Świat poszedł do przodu, czas obleczony w czerń szedł przez pustynię, lecz nie ścigał go żaden rewolwerowiec.
Nie łudzę się. Zdziczałe tereny dawnej strzelnicy, lasy i bagna wokół niej, przestaną istnieć. Znikną ostatnie gruntowe drogi i ścieżki pośród chaszczy. Znikną okrągłe polanki pośród zagajników gdzie młodość pali się w ogniskach, a złomiarze uzyskują miedź. W końcu rozwiniemy się wystarczająco by pożreć ostatnie puste miejsca i powędrujemy w kierunku zachodzącego atomowego grzyba, srając pod siebie betonową kruszonką.
Starzy ludzie odczepiają się od świata, w pewnym momencie przestają  go rozumieć, tracą kontekst. Dzieje się tak, gdy ilość i ciężar zmian przekroczą masę krytyczną jaką jest w stanie znieść ich umysł. Wtedy wynoszą się do własnego, albo zapadają się w jedyne bezpieczne miejsce jakie znają - własne wspomnienia.
Przyznam, że brak muru był dla mnie szokiem, przez dobrą chwilę nie mogłem pojąć czemu w tej części lasu jest teraz tak jasno, gdzie rozwiał się półmrok tajemnicy. Potem stałem przy płocie i patrzyłem przez druty jak gąsienice buldożerów wgniatają w plażowy piasek ostatnie przerdzewiałe kawałki metalu. To zawsze działało, przyprowadzało się kogoś pod wielki, zerodowany mur, sterczący w niebo pośrodku lasu niczym kadłub jakiegoś kosmicznego pancernika, przyklękało się na kolano i uśmiechając się z lekka brało w rękę garść piachu. Piasek osypywał się i ulatywał z wiatrem a na dłoni pozostawały pociski.

W książce Piotruś Pan zabija
wszystkich zagubionych
chłopców, którzy dorastają

(Skądś)

*