Kopciuszek
oglądany od tyłu
jest
historią kobiety, która
uczy
się, gdzie jest jej miejsce
(Eska)
Rozumiem,
że macie już dość o śniegu? Racja, jest przecież jeszcze lód.
Ale na poważnie, w ciągu ostatnich tygodni moja egzystencja
zintegrowała się ze środowiskiem, w którym bytuję i pracuję, a
środowisko to składa się głównie ze śniegu i różnych sposobów
przemieszczania go i wprawiania w ruch. Zdaję sobie więc sprawę,
że mogę być ostatnio nieco monotematyczny i niczym Eskimos
zapoznam was wkrótce z kilkudziesięcioma określeniami na to białe
kurewstwo, które podporządkowało sobie moje życie. Ale w sumie o
czym innym by tu pisać, o tym, że widziałem zdjęcie lasi Marzana
i że to naprawdę niezła szprycha, albo opowiadać o tym jak w
dawnych czasach, gdy Dan pracował jeszcze na złomowcu to miał
pomocnika, który co rano przypalał trawę a potem szalał radośnie
pośród stert żelastwa i umykających w popłochu żurów dwutonową
sztaplarką, którą na pełnym gazie skakał z muld i nierówności
wprawiając w drżenie okolicę.
Myśmy
z kolei mieli kiedyś kierowcę, zwanego Kaczorem, który w cztery
tygodnie, cztery razy skasował naszego gazowego, firmowego poloneza.
Kaczor był znany z tego, że był spawaczem i nie zwalniał. Jeśli
chodzi o spawanie, to już samo to mówi wiele o jego kunszcie i
finezji, poza tym panicznie bał się tego dygoczącego grata i
wychodził z założenia, że jeśli dociśnie gaz do deski i
zaciśnie mocno oczy to prędzej czy później przejedzie każde
skrzyżowanie. Jego ulubionym sportem, czy też żywą, trwającą
traumą, było holowanie przyczepy pełnej okien. To co się działo,
gdy mknął w dół stoku z nami czterema na pokładzie i dwiema
tonami szkła z tyłu, a tuż przed maską pojawiał się znikąd
próg zwalniający, przeszło do legendy i krąży szeptane z nabożną
czcią po wszystkich budowach świata. Zapewniam was nie ma takiego
obiektu, który by przy odpowiedniej prędkości nie poleciał. W tym
wypadku było to wiele latających obiektów, część nawet
tymczasowo żywych. Niestety jak w każdej bajce bywa na końcu
zawsze jest lądowanie... ale przecież nie będę wam o tym
opowiadał, bo to przecież nuuuda.
W
sumie wokół tylko śnieg i lód, lód i śnieg, a i strzałka
ułożona na ścieżce z zamarzniętych psich kup. Naprawdę wolałem
nie wnikać dokąd prowadzi.
Żona
do męża: Kochanie,
gdybyś
wiedział co przed
tobą
ukrywam, powiesiłbyś
mnie
za jaja...
(Eska)
*