sobota, 26 kwietnia 2014

Rock'n'roll engines

Wypijmy za niego. Jeśli jest  w niebie
to znaczy, że się tam włamał.

(Castle)

Umarł Różewicz i Marquez. Trwa drugi ćwierćwiecze moich 100 lat samotności. Pudzian podnosi stalowe wieko dachu Teatru Szekspirowskiego wypuszczając na świat sen nocy wiosennej. Myślę że dzisiejsi ludzie fizycznie są młodsi ale duchowo starzeją się szybciej  Ich dusze rdzewieją, rozsiewając pył. Interakcje pokrywają się glonem.
Koncert Laibacha pośród zwalistych, betonowych kolumn stoczniowej hali. Stoimy tuż przy scenie czując jak ciepłe fale powietrza gnanego dźwiękiem uderzają w nas jak ogromna kocia łapa. Gdzieś w ciemności z tyłu czai się Texx. Powoli zaczynam się przyzwyczajać, że gdy obejrzę się gdzieś w ciemnym, pełnym ludzi i muzyki miejscu to Texx już tam jest.
Krótkowłosa dziewczyna ubrana w tą seksualną mieszankę stroju niemieckiej urzędniczki, stojąca za mównicą i śpiewająca wykorzystująca gestykulację wprost z przemówień Hitlera. Niedoścignione piękno osmozy niewinności z maszynowym autorytaryzmem. Głos przesiąknięty dymem, czas przetkany światłem.
Pulsujący rytmem mroczny tłum. Fetysze, mundury, dziewczyny ubrane w obcisłym stylu lat dwudziestych z ustami mocno podkreślonymi ciemną szminką. A pośrodku tego wszystkiego Agentka w czerwonym dresiku adidasa.Widziałem jak wokalista sunie tym swoim monumentalnym wzrokiem po widowni i nagle trafia wzrokiem na nią a jego źrenice rozszerzają się nagle niczym eksplodujące gwiazdy...
   Noc się kończy i nastaje praca. Praca, praca pod wiosennym słońcem. Pętla autobusowa na Jasieńskiej, która gwałtownie zarasta domami i na której co noc ktoś wywraca Toy Toya przygotowanego dla kierowców. Droga, która nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa, i która jak podejrzewamy dotrze pewnego dnia do Dziwnego Ronda nieopodal obwodnicy, które leży niczym opuszczony, kosmiczny obwarzanek na szczycie wzgórza.
Ostatnio ciągle czuję w palcach rośliny, rozwijające się i umierające. Czuję się jak lekarz przyjmujący je na ten wiosenny świat tudzież wyprawiający ich martwe, suche ciała na kolejny. Po rękach spływa mi krew i pot, z górki, wprost na Dana, bezszelestnie zjeżdża martwej flory kontener i naprawdę przez dłuższą chwilę zastanawiam się czy go ostrzec czy poobserwować tę przepiękną katastrofę.
Spędzam noc na kortach do squosza w Fittnessclubie Który Nigdy Nie Śpi. Naprawdę, ludzie potrafią przyjechać ćwiczyć o 2 w nocy. Zmywam milion sto dziesięć plamek po uderzających piłkach, za pomocą baranka umieszczonego na sześciometrowym teleskopie... jakkolwiek dziwnie miałoby to zabrzmieć.
Kocica Lenn pożarła kawałek plastiku, musieli ją pociąć i sponiewierać. Śmieliśmy się z Danem, że po wszystkich tych wysiłkach i nerwach Lenn pokazuje jej ten kawałek plastiku i mówi "Zobacz co kotek miał w brzuszku" a kotek - chap!

- To tamtędy jadą siły inwazyjne.
Pewnie zajęli port, a most właśnie
stamtąd prowadzi...
- Nigdy mi się nie podobał.

(Jutro)

*

niedziela, 13 kwietnia 2014

Dyskretna eksplozja

- Aaaarrrgh!
- Co tam?
- Aaaaa, kochanie, czemu ja
   nie jestem antychrystem?
- Nie można mieć wszystkiego

(My)

Gdy usiadłem z kumplem "Przy Plaży" w knajpie, która miała spłonąć za niecałe 5 dni, patrzyliśmy jak spośród fal i wiatru wchodzi do środka dziewczyna z solą w rudych włosach, podchodzi do jakiegoś typa przy stoliku obok i upuszcza mu w talerz i pokal wirującą garść strzępków papieru. Potem bez słowa rusza do drzwi, za którymi miesza się w hormonalnym konglomeracie noc, wiatr i wiosna. Spojrzeliśmy na siebie równocześnie... Anioły nigdy niczego nie tłumaczą - mówię - Uważają swoje działania za dogmaty.
Teraz śmierdzi tam mokrą spalenizną.
W tym miesiącu miliard ludzi na całym świecie bierze udział w demokratycznych wyborach. Rekord wszech czasów. Rosja tymczasem proponuje nam, Rumunom i Węgrom rozbiór Ukrainy i układa Ukraińcom konstytucję. Osobiście uważam, że i my powinniśmy jak najszybciej skontaktować się z Chinami i rozważyć palącą kwestię bezpieczeństwa, dobrobytu i prawa do stanowienia milionów naszych obywateli zamieszkujących Syberię, Rosyjski Daleki Wschód, Okręg Królewiecki i Białoruś. Byłby fun i fajerwerki.
Byliśmy w kinie na Noe. Idea, że Arka była przeznaczona wyłącznie dla zwierząt, a ludzie na jej pokładzie byli tylko po to by zapewnić im bezpieczną podróż do nowego świata, a potem wymrzeć bezpotomnie , przekonuje mnie. Tym bardziej im częściej rzucę okiem na kampanię wyborczą naszych wybrańców narodu
Kiedyś wdzięczny acz nieco znużony naród zamknie ich wszystkich szczelnie w budynku sejmu i wpuści krokodyle.

Skoro już wysyła nas do piekła
mógłby przynajmniej dać wóz,
żebyśmy tam dojechali...

W pracy mamy maraton śmierci, drugi miesiąc brniemy przez najcięższe roboty, bez istotnych chwil przerwy. Czuję się jak gwiezdny pancernik ziejący w przestrzeń spośród porwanego poszycia i powyginanych wręg szczątkami i krystalizującą się atmosferą. Boli mnie właściwie wszystko, a wiadra z dziesiątkami kilo trującego pyłu, zlewają się w jedno z tachaniem przez 100 pięter przemysłowych odkurzaczy. Obecnie pełzamy przy ziemi anihilując rodzące się życie, które uznano z niewłaściwe. Mam suchy, wydrenowany mózg, zerwany bok i pocięte w krwawą arabeskę ręce. Dziś pójdę na koncert Laibacha pod dźwigami i może kogoś pobije. Może ktoś pobije mnie a wtedy wreszcie sobie poleżę...
W tak zwanym międzyczasie dotarliśmy ostatecznie do garsoniery Lenn gdzie w półmroku przetykanym kotem spędziliśmy wieczorek kulinarnych lubieżności i obejrzeliśmy po raz kolejny Zaplątanych w towarzystwie kolesia, który mówił rzeczy w stylu: "Och jaki Piękny król" po czym zaczynał histerycznie płakać.
Babcia tymczasem znalazła jakiegoś desperata, który zdjął jej muszlę klozetową po czym za pomocą dłuta i młota a prawdopodobnie także taktycznej broni jądrowej przywracał drożność rurom. Biegała potem z odłamkiem takiego kamyczka po okolicy i wszystkim go pokazywała. Sąsiadom, nam, nawet ojcu w Uzbekistanie, niestety podczas tego ostatniego odłożyła mi ten hołubiony, wygłaskany kamyczek na stół. Spędziłem potem upojną godzinę uspakajając moją hipochondrię Ajaxem i odrobiną Domestosa. Uwielbiam moją rodzinę.. Gdybym miał zbombardować Talibów użyłbym jej w charakterze bomb.

Na pokładzie panowała cisza. SI przeżywała
bezgłośny żal. Nie było nic do powiedzenia, a
poza tym kobieta siedząca w fotelu pilota i tak
niczego nie słyszała. .Jej mundur był poplamiony
i przepocony, skóra tłusta, brudne włosy posklejane
w strąki, a przekrwione oczy płonęły szmaragdowym
ogniem.
Okręt "Megajra" pędził w głąb układu a za jego
sterami siedział obłęd.

(Weber)

*