czwartek, 29 listopada 2018

Szaleństwa psa Kluska

- Sprawdź Lotto, bo może nie muszę już iść do pracy.
- Jak nie wrócę będziesz wiedział czemu...
- A więc tylko dlatego ze mną jesteś.
- Tak, żebyś mi dawał pieniądze na Lotto

(My)

Człowiek wciąż się uczy, ja na przykład, po obejrzeniu serii filmów "Oszukać przeznaczenie" przestałem mokrymi łapami odpalać komputer. Czas sunie zaś do przodu, nieubłaganie i coraz szybciej, podobno to odczucie subiektywne, ale ja osobiście zgadzam się z teorią, że czym bliżej końca tym czas coraz bardziej się skraca, ponieważ teoretycznie te same minuty i godziny są fragmentami coraz bardziej skracającego się okresu naszego życia. Czyli czym bliżej otchłani tym czas się zwęża, aż wyzeruje się w jedną trwającą przez wieczność chwilę biegnącą prostą linią ku nieskończoności.
W sumie oznaczałoby to, że i śmierć ma swój własny horyzont zdarzeń i jak każda szanująca się osobliwość jest początkiem czegoś tajemniczego i zapewne kurewsko zaskakującego.
Mamy psa. Mamy go już z rok, ale piszę tu tak jak pisze i w sumie dziś naszło mnie na garść refleksji w temacie naszej chowanej pod szafą bestii. Bestię ściągnęliśmy z jakiegoś schroniska z Ciechocinka, czy gdzie tam, gdzie powstają bestie. W ogłoszeniu podali sprytnie, że w samym Mieście więc daliśmy się nabrać, choć w sumie gdy tylko ujrzałem na zdjęciu tą upstrzoną łatami i girlandami kropek, wielkouchą, puchatą kulę entuzjazmu, zawieszoną w powietrzu w drodze do twarzy fotografa, powiedziałem Ten i żadem inny. Stwór miał być teoretycznie dla babci, bo siedzi sama i gada do siebie jak wariatka. Stwierdziliśmy więc, że tak przynajmniej będzie gadać do psa. Pies jednak pokochał miłością wieczną i pełną ociekających śliną czułości, Szponiastą, która odebrała go od podróżującej studentki.
Mimo że babcia gotuje pieskowi obiady i podaje mu trzy dania na trzech osobnych talerzach bestia ciągle przesiaduje u nas, nawet jak nas nie ma. Wchodzę doma a tam w górze schodów już słychać radosny chrobot szponów i brzemienne w znaczenia pomrukiwania. Genialne w nim jest to, że gryzie tylko swoją własność. Nie rusza ani kabli, ani kapci ale jak już coś mu się da to z dziką rozkoszą rozdrobni to nas mikrony.
Uwielbiam jak skacze za czymś z łóżka, jest ze trzy razy dłuższy niż wysoki i gdy skacze nie robi tego normalnie, odbijając się wszystkimi łapami, nie, daje wszystkie kończyny równocześnie do przodu i leci bezwładnie jak pianino, na zasadzie: Niech się dzieje wola nieba.
Oglądanie go jak biega nigdy się nie nudzi. Ten organizm nie zna zmęczenia, ni litości i przeczy zapewne co najmniej paru prawom fizyki.
I tyle wylałem się jak starsza pani opowiadająca o kochanym kotku, który zapewne za czas jakiś będzie pożerał jej zapomniane , zalegające w małym, blokowym mieszkaniu, zwłoki. Teraz też siedzę, z kolumn leci "1980" Końca świata, a z kanapy spogląda na mnie grudka puchu. I dobrze, tak ma być. Człowiek bez swojej bestii jest niekompletny. Bestia bez swojego człowieka jest smutna. Takie organiczne feng shui ze spacerami w pakiecie.

- Widziałeś jego zęby?
- Są malutkie
- Ale ile

(My)

*