czwartek, 24 listopada 2005

Wypełzając spod jesieni


Jesteśmy niewolnikami
naszych opowieści

Phantom śpi przy monitorze. Budzi się parę razy w nocy, sprawdza czy z gwiazd powróciły jego floty i wysyła na wojnę kolejne. Korzysta z każdego pretekstu by wyrwać się w sieć z pracy, bo niepokoi się o surowce. Podnieca go, że ma nadmiar metali i będzie mógł zrobić 1000 dodatkowych pocisków. Niedługo będzie już mógł budować Gwiazdy Śmierci. Kiedyś miał jakąś średniowieczną strategię. Nie zna angielskiego, więc nie mógł negocjować. I tak w połowie średniowiecza Polska od Atlantyku po Ural toczyła wojnę z Memelukami.
Zawsze byłem ciekawy co by się stało gdyby zebrać stu najlepszych graczy RP i dać im do ręki ster władzy.
Ciśnienie poszło trochę w górę. Po dwóch tygodniach wreszcie przestała mnie boleć głowa. Mam nadzieję, że to już przesilenie i że wreszcie wrócę sam w siebie.
Na razie wszystko jest trochę nie tak. Zacząłem wkręcać się znowu w imprezy poetyckie z myślą, że pokażę ten świat Małej. Tymczasem Maleństwo się uczy i wszędzie chodzę sam. Wczoraj miałem być i czytać jakiś tekst w Punkcie, nie poszedłem. Musiałbym iść tam sam. Zapewne bym i spotkał jakiś znajomych, ale nikogo z kim naprawdę bym chciał przeżywać wiersze, pić wino czy konsumować, tradycyjny na finale Czychowskiego, chleb ze smalcem i kiszonym ogórkiem.
Wydaje mi się, że w pewnym momencie człowiek przestaje myśleć o sobie "ja" i zaczyna myśleć "my". Pojawiam się sam na imprezach i wieczorkach, siedzę w herbaciarni piję czekoladę z miętą i wino, ale cały czas tylko częściowo. Cały czas czuję się zdekompletowany.

Kończy się lampka w moim pokoju.
Mryga, mryga, zgasła.
Ja - Aaa!!!, zostałem w ciemnościach
z uzbrojonym w pazury drapieżnikiem!
Pazurek - Dobra lampka, dobra...

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz