Podobają mi się stare Buicki
Riviera, moim
zdaniem to
najpiękniejszy
samochód
wszech czasów.
Miał nie-
samowitą sylwetkę, która
łączyła najlepsze cechy
bolidu wyścigowego i
niemieckiego czołgu
(Statham)
Ostatnim miejscem, którego jeszcze nie umyłem jest
prysznic... no boję się po prostu. Podejrzewam, że moja poprzedniczka urządzała
sobie kąpiele błotne z płynnym karmelem w formie szamponu. Nawet kafelki w tym
kącie mają inny kolor. Wczoraj dokonałem pierwszych prób i walnąłem na bok
wszystkie gąbki, drapaki, cify i ajxy, i wziąłem rolkę papieru ściernego.
Na święta dostałem książkę o Brzeźnie. Przestudiowałem ją
dokładnie, po czym odstawszy 40 minut na naszej poczcie, gdzie rozpryskując
błotną breję, pokrywającą podłogę, biegał jakiś rozwrzeszczany bachor, co
chwila z plaśnięciem się przewracając, udałem się obejrzeć te wszystkie opisane
cuda na żywo. Przy okazji wychynąłem z końca Północnej na plażę, żeby popatrzeć
na przestrzeń.
Nadchodził wieczór. Błękit nieba nabierał tej głębokiej
barwy sugerującej, że jest tylko delikatną otoczką, za którą kryje się
niezgłębiona czerń tajemnicy. Jasno świeciła połówka księżyca. Nad morzem niczym
ogromna postrzępiona dłoń wysuwająca szpony ku lądowi, kłębiła się ogromna,
pomarańczowa chmura. Nabrzmiała śniegiem przesłaniała cały wschodni horyzont.
Gdzieś, pośród lasów nad Orłowem od szyb odbijały się złoto ostatnie promienie
słońca. Zaś pod tym całym majestatem i potęgą moi znajomkowie w liczbie siedmiu
i przedziale wiekowym 17 – 48, ganiali po śniegu, obrzucając się śnieżkami i
tarzając w świeżym puchu. „Jak dzieci”, stwierdziłem z pełną wyższości
dezaprobatą i to był oczywiście błąd, bo jak w filmach wszyscy nagle
znieruchomieli i spojrzeli na mnie. Następnie spojrzeli na siebie i szeroko się
uśmiechnęli. Reszta jest historią...
Rozebrałem się przed domem, bo miałem śnieg w takich
miejscach, że chyba wstrzykiwano mi go pod ciśnieniem sondą. U sąsiadów
poruszyły się gwałtownie firanki w oknie, dziwni ludzie, nigdy nie widzieli
faceta w samych slipach i skarpetkach przy minus siedmiu?
Przychodzi złota rybka do baru
- Co podać?- pyta barman
- Woooodddyyyy....
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz