- Kto to jest?
- Rozmawia z demonami, a
demony mu odpowiadają.
Spodobałby ci się. Aral też
go lubi, ja też. Dobry gość,
jeśli chcesz znaleźć towa-
rzysza podróży do piekła.
Zna tamtejszy język...
(Bujold)
Tysiąc palców opuszcza właśnie swoich właścicieli –
Stwierdził Dan tuląc okrąglutką Lennonkę i patrząc w zamyśleniu w rozświetloną
milionem eksplozji przestrzeń. Powietrze wypełniało nieustanne dudnienie od
którego drżała ziemia. Psy i koty dostawały w domach obłędu. Powietrze
zamarzało na ustach. Trzy Siostry witały nowy rok oglądając swoje ogniste
oblicza w wodach zatoki. Ostatecznie wszystko przykryła pierzasta kołderka mgły
pośród której co jakiś czas wykwitał krwisty bąbel wybuchu niczym detonacja
bomby głębinowej.
Ostatni dzień starego roku był w srebrze i słońcu, wszystko
skrzyło się pośród białego całunu mgły. Świat wyglądał jak mleczny klejnot.
Pierwszy dzień nowego roku był szary, z nagłymi rozbłyskami słońca.
Przetrwaliśmy go w stuporze przy stołowych resztkach i nędznym programie tv.
Potem nadszedł wieczór, a z nim wiatr i sztorm. Morze się przebudziło, czerń
nocy stała się aksamitna, chmury świetliste i postrzępione a światło gwiazd
ostre jak skalpele. W ciągu dnia z nieba opadło coś pośredniego między gradem a
śniegiem, pokrywało plażę kilometr za kilometrem niczym konfetti i symulowało
śnieg na ulicach.
Ktoś odpalał wspaniałe fajerwerki przy molo. Kule,
parasolki, kurtyny światła. Jakby szkoda mu je było marnować we wczorajszej
mgle. Schodząc z plaży, zatrzymałem się by popatrzeć. Nagły rozbłysk czerwieni
ukazał mi stojących na bulwarze spacerowiczów, którzy zatrzymali się i
odwrócili by patrzeć w przypadkowych miejscach, gdzie akurat dopadło ich
światło. Blask trwał kilka sekund, a wszyscy trwali tak nieruchomo jak na
zdjęciu z przełomu wieków. Przemknęło mi przez głowę, że gdyby nastąpił koniec
świata wyglądałoby to tak samo. Przez dłuższą chwilę stalibyśmy tak spokojnie
patrząc, analizując, uświadamiając sobie, czy też potrzebując chwili, by
uwierzyć, by zrozumieć, że to dzieje się naprawdę, a nie w naszych głowach. A
może po prostu przez chwilę zachwycając się.
Dzień drugi jest pełen słońca i błękitu, nareszcie jest
biało. Powietrze jest pełne energii. Ze słuchawek spływa „Jeremy”, otrząsam się
niczym stary wilk, rozprostowywuję kości i ruszam w ten świat, nagle pełen
młodości.
To się zdarza czasem w południe,
kiedy wszystko śpi w upale. Wtedy
świat staje się przezroczysty jak
rzeka, rozumiesz? Można zobaczyć
dno... Tam na dnie leżą inne czasy.
(Ende)
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz