poniedziałek, 16 maja 2016

Przyszłość przyszła

- Czy to prawda, że na uwagę o niedokładnym
pieleniu, ochlapałeś panią S benzyną z kanistra i
zapytałeś z uprzejmym zainteresowaniem: Czy
paliła się kiedyś żywcem?
- Nie przypominam sobie...

(Z pracy)

Mieliście tak, że nie robiliście czegoś tak długo, że teraz się boicie? Ja tak mam z tą notką. Czuję się jakbym miał wstać po pół roku na wózku inwalidzkim i rzucić się po ostatni kotlet na stole, nim zrobią to pozostali domownicy.
Ogólnie rzecz ujmując kryzys mija. Z okiem powoli robi się lepiej, no, przynajmniej do chwili wyjścia na pełne słońce, wtedy świat lśni, migocze, rozpływa się i jest ogólnie pięknie i zajmująco, szczególnie na przejściach dla pieszych.. W pracy dotychczasowe rozedrganie starań i zamartwień zamarło w cementowych splotach nowej skóry człowieka, którego delikatnie rzecz ujmując z każdym nowym dniem coraz więcej osób może pocałować w dupę. Przyjaźnie zweryfikowane przez złe czasy, ślady zdrajców odciśnięte w popiele oplute i pozostawione w mroku czasu. Marzenia zweryfikowanie, pragnienia odłączone od kroplówek, cele ustalone.
Nie pamiętam o czym pisałem, a zakładając, że w sumie piszę tu sam do siebie (kochany pamiętniczku) nie chce mi się sprawdzać, podsumuję ogólnie, ostatnie parę miesięcy:
W kinie obejrzane:
Córki Dansingu (Odlot i konsternacja)
Deadpool (Oh yeah!)
Londyn w ogniu (Nie pamiętam)
Wierna (Co miało być,było)
Łowca i królowa lodu (Kraina Lodu z Thorem)
Batman vs Superman (Może być)
Hardcore Henry (Tak! Yes! Ja!)
Cloverfield 10 (Wkrótce zapomnę)
W teatrze zobaczone:
Old Love (Kurdej Szatan zagrała 9 kobiet w taki sposób, że skumałem dopiero pod koniec przedstawienia, że to jedna i ta sama osoba. Ukłon do ziemi dla młodego geniuszu).
Koncerty nawiedzone:
Therion (nostalgia)
40-to lecie Kombi (wszystko świetnie póki nie zaczęli grać symfonicznie i ludzie nie zaczęli uciekać)
Gregorianie(Wspaniałe do bólu)
Hans Zimmer(Czad)
Nocny Kochanek(Mniam)
Do tego: Jedna integracja firmowa z grillem w starej harcówce na Jaśkowej. Parę imprez, jedne 90 urodziny i jeden pogrzeb.
W pracy udało mi się ułożyć stałe tory, po których sunę sobie spokojnie taranując wszystko co wpełznie w drogę pancernemu pociągowi mego profesjonalizmu i artylerii doświadczenia, że tak się skromnie wyrażę, choć przyznam, że skala zaufania jaką wypracowaliśmy sobie u sztabu jest czasem przerażająca.
Żona pląsa mi parę razy w tygodniu na kursach tańca, skutkiem czego stała się szczupła, smukła i jędrna i ciągle ma ochotę na seks, więc ja struchlały, zniedołężniały emeryt jestem ścigany w ciemnościach we własnym domu i osaczany w różnych ciemnych a chybotliwych kątach...
Tyle na dzisiaj. Postaram się wkrótce wgłębić w szczegóły.

- Daj nogę kobieto, to narysuję ci serduszko
- Nie chcę serduszka.
-No to czaszkę
Chwila ciszy
-To już wolę serduszko

(My)

*

3 komentarze:

  1. Trzeba w końcu urzeczywistnić piwkowe włóczęgostwo terenowe, które to jest w planach od jakiś 2 miesięcy drogi Kiszczunie.

    OdpowiedzUsuń
  2. A nieprawda! Czytam z drugiej strony Polski.

    OdpowiedzUsuń
  3. Coby udowodnić, to powiem, że jak sobie popiję to opowiadam po raz setny Twoją historię o bitwie skinów z bractwem rycerskim na plaży ( ...dopalało się ognisko z markowych kijów baseballowych...) albo rozbrojenie przez straż wiejską grupy LARPOWCÓW (... ja jestem czarodziejem...) nie mówiąc o tym, że na liście rzeczy do zrobienia mam samotny taniec w nocy w opuszczonej fabryce. Pozdrówka! :-)

    OdpowiedzUsuń