wtorek, 20 stycznia 2015

Stomatologia agresji

Mam ci zaszyć te wszystkie dziurki?
To się nie zmieścisz w te wszystkie
koszulki. Te dziurki nie powstały bez
powodu...

(Pazurek)

Miało być o ostatnim Hobbicie. Przyznam, że z upływem czasu coraz mniej chce mi się o nim myśleć, choć trzeba przyznać, że już dawno nie widziałem czegoś równie chaotycznego i wymęczonego niczym fretka w sokowirówce. Jackson upojony najwyraźniej skalą sukcesu doszedł do wniosku, że nie potrzeba mu jasnej linii narracyjnej czy choćby krztyny sensu czy konsekwencji, film składa się z paru filmów na raz, ni to romans, ni to akcja, ni to patetyczna elegia, w efekcie człowiek nie ma właściwie pojęcia co powinien czuć, czuje więc jedynie irytacje.  Nie dziwi więc że Christopher Tolkien odmówił sprzedaży dalszych praw autorskich i dzięki Najwyższemu bo strach pomyśleć co stałoby się z Silmarillionem, pewnie jeszcze nasze wnuki oglądałyby kolejne części zastanawiając się: O co kurwa chodzi...
Krasnale na haju, kozy znikąd, białowłosy gej na jeleniu, który spłodził równie gejowatego synalka zapewne po ciemku myląc dziurki, i orły... ja pierdziele, zawsze gdy scenarzyści tego pokrzywionego molocha zapędzają się w kozi róg to pojawiają się orły, chyba jako parafraza US Air Force, i z dumnym skrzekiem normalizują sytuację, przywracają równowagę sił czy jakie inne chujostwo robią takie wielkie, zmutowane bydlaki.  
I tyle, spuśćmy na to zasłonę żenady i zapomnienia .
Za oknem właśnie sypie się anielskie guano, na pierwszą będę musiał doczołgać się na 3żagle i przerzucić je za płot sąsiadom. Może to i dobrze, bo z braku zimy mieliśmy ostatnio coraz bardziej zabgrejdowane prace jesienne, czyli akcje typu: Desant w piekle - Wylądujecie nieopodal Hekatomby i umyjecie posadzki z czaszek od Tartaru do Gehenny. Tylko dokładnie coby lawa równo spływała....
Ostatni ścinaliśmy bluszczyk, który w błogim zapamiętaniu zarósł część parkingów. Samochody stały na dywanie z liści. Była tego taka masa, że nie dało się tego pakować do worków. Zwinęliśmy więc to jak dywan. Zamiatam i słyszę nagle zza pleców: Ech, szur, szur, ech, szur, szur. Odwracam się a tu Radosny ciągnie ten splątany megakokon w kierunku odległej linii horyzontu i wiaty śmietnikowej. Wyglądało jakby tachał wielkiego potwora złapanego w sieci.
No i na koniec straszliwa opowieść egzystencjonalna z życia Krebsa, w sumie takie historie przydarzają mu się dość często, dzięki czemu można go traktować jako niewyczerpany rezerwuar niesmacznych acz osobliwie zabawnych historyjek do piwa. No więc dziewczyna o której Krepsidło marzyło od podstawówki wyekspediowało swojego niedopasowanego kolesia za próg, nie obyło się niestety bez kwasów i przykrych słów. Tak się złożyło, że nasz książę przyjechał akurat do niej zza morza i dowiedział się o całym zdarzeniu, a trzeba wam wiedzieć, że Kreps to stworzenie w gruncie rzeczy proste i w swoim gniewie bezpośrednie, żeby nie powiedzieć entuzjastyczne. Będąc więc w rzeczonej w łazience wziął szczoteczkę do zębów typa i jak w pewnym znanym, polskim filmie zapoznał ją bliżej ze swoim produktem przemiany materii. Siedzieliśmy wszyscy potem przy piwie, całymi zdarzeniem niezwykle rozbawiani do chwili gdy padło nieuniknione pytanie: ale właściwie, której szczoteczki użyłeś...
...Tiaaaa, fuck jeah! A potem już były tylko telefony do dzieci typu wyrzuć szczoteczki, o nic nie pytaj...
Dobra, dzwoni praca, jadę na Syberię.

*

1 komentarz:

  1. Polecam www.centrum-stomatologii.pl – świetni fachowcy, u których robiłem piaskowanie zębów.

    OdpowiedzUsuń