czwartek, 8 stycznia 2015

Papka tygodnia

Gandalf the Grey...już wiem
co on robi po godzinach.

(Szponiasta)

Piąta rano smakuje solą i wilgocią. Prostytutki wracają do domu dropiąc obcasami po lodzie, uśmiechają się gdy wychodzę z ciemności nonszalanckim ruchem ścieląc im białe kryształki pod nogami. Miasto wokół oddaje się bezwstydnie ostatnim minutom nocy. Sól wypala nowe zmarszczki w kącikach oczu. Nadchodzi świt.
Po ostatnim odśnieżaniu udało mi się ustawić robocze spodnie na nogawkach w kącie przedpokoju. Bałem się że się połamią...  Śmieliśmy się z szanowną małżonką, że do ekstremalnych warunków należy używać ekstremalnych środków, choć zapewne miejscowi mieszkańcy mogą nie okazać zrozumienia na widok kolesia w kombinezonie od biohazardu, który ciężko oddychając przez filtry maski rozściela im przed domem biały proszek.
W czasie ostatniego zamachu zimy na mą godność osobistą -  kończę dzień z szuflą przyrośniętą do rąk, a tu idzie matka ciągnąc sanki z opatulonym dzieckiem. Docierają na krawędź wydrapanej do imentu kostki brukowej i kobieta mówi: Musisz wstać, bo dalej nie ma już śniegu. A dziecko zrozpaczonym głosem: Nie ma śniegu? Gdzie jest?- Tu patrzy na mnie - Ten pan zabrał śnieg?
Po opadzie na podwórkach wyroiła się dzieciarnia, jakby wyczuwając jak krótka będzie to radość. Na wszystkich płaskich powierzchniach stanęły bałwany, milcząca, biała armia patrząca beznamiętnie przez związki węgla na związki węgla. Myśląc zimno: I ty kiedyś wyschniesz i skruszysz się, zmienisz się w torf, zmienisz się w miał, a twe sczerniałe serce jakieś nieprawdopodobne dziecko przyszłości złamie na pół i wciśnie w twarz nie mniej nieprawdopodobnego bałwana ulepionego z zamarzniętego amoniaku.  
Gdy nadeszła odwilż poszarzałe zwłoki dziesiątek bałwanów leżało potem dogorywając pośród zielonej trawy i psich kup. W świetle księżyca wyglądało to jak upiorne, ostatnie pole bitwy Królowej Śniegów.
Na sylwestra zgodnie ze wskazaniem kalendarzyka rozpoczęliśmy pośród świec, kawioru i atłasowej, czerwonej pościeli proces połączenia i emisji w daleką przyszłość naszych genów. O północy patrzeliśmy jak zatoka pogrąża się w kręgu ognia. Gdzieś za Orłowem entuzjastycznie ostrzeliwały niebo leśne osiedla, tak że z naszej perspektywy było widać tylko szczyty eksplozji barwiące lasy na zboczach wzgórz, wyglądało to jak scena z Wojny Światów, gdy zza wzgórza wychodzą tripody.
Podobno w WhiteTown nie odpalono oficjalnych fajerwerków, bo na parę minut przed północą jakiś polak - katolik zadzwonił, że kolesie od fajerwerków nie mają uprawnień. Jak to powiedział Piłsudski: Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy.
Nowy rok pod nową pełnią, kiedyś pod takim właśnie księżycem, w białym kręgu, pośrodku brzeźnieńskiego parku odprawiałem magiczny obrzęd, gdy okres znajomej panny spóźniał się około półtorej miesiąca. Ach młodość.dzika i swawolna. Teraz porwałem żonę z bezpiecznego kręgu elektrycznego światła i przez dziki wiatr szlifujący piaski plaży patrzyliśmy na świetlistą koronkę miast ponad czarnymi wodami zatoki. Wskoczyliśmy z murku we własne księżycowe cienie i szliśmy pośród niesamowitej kurzawy sięgającej nam do kolan, depcząc nagle obnażone stare muszle i poczerniałe monety.
Wspólnymi siłami powiesiliśmy też nowy kalendarz, to pierwszy w moim lokum, od dziesięciu lat kalendarz w którym nie ma żadnych gołych cycków. Chociaż może jeszcze dokładnie sprawdzę, a nóż widelec jakiś się uchował...
I tyle na dzisiaj, następnym razem opowiem wam co Kreps zrobił szczoteczce i co myślę o ostatniej części Hobbita.

Legenda mówi, że jeśli nie możesz
spać w nocy to znaczy, że przebywasz
w czyimś śnie

(sieć)

*

1 komentarz:

  1. "choć zapewne miejscowi mieszkańcy mogą nie okazać zrozumienia na widok kolesia w kombinezonie od biohazardu, który ciężko oddychając przez filtry maski rozściela im przed domem biały proszek." uśmiałam się tak, że obudziłam siostrę, która wstaje o 4 nad ranem. nie mogę czytać Twoich notek w nocy.

    OdpowiedzUsuń