niedziela, 12 października 2014

Pocałunek z wirusem

- Ona jest jedną z Nich!
- Kim są Oni?
- Nieważne! Ważne że są! I są wszędzie!

To już jesień... ślimaki wypełzają mi ze zlewu w łazience, a w pokoju tynk osypuje się powoli i majestatycznie niczym radioaktywny śnieg. Mamy chyba jedyne mieszkanie w okolicy w którym podczas sobotnich porządków odkurza też się sufit. Pogoda zrobiła się październikowa, może jeszcze nie tak jak w piosenkach Kultu, ale wystarczająco. Na tydzień wylądowałem w zastępstwie na klatkach Brętowa. Znaczy się to nie miałem być ja, ale niestety nasz uberkierownik, który ściągnął do firmy swoich funfli i obecnie woli pracować wraz z nimi w pełnej dyskrecji, ciepła i wzajemnego zrozumienia atmosferze, wpakował mnie w to gówno. Mówię wam, nigdzie tak nie wychodzi różnica w psychice między kobietami a mężczyznami jak w takiej pracy. Minął tydzień a ja czuję jakby mózg mi się rozpuścił. Wypełnia mnie ciężka szarość a poziom energii spadł poniżej dopuszczalnych rezerw. To dla tego przy takich pracach lepiej radzą sobie babki, cierpliwość i  umiejętność utrzymania uwagi na tym samym poziomie przez całe godziny. Pamiętanie o tysiącu szczegółów. Ja wyszedłem  stamtąd na świat z garbem i objawami deprywacji sensorycznej, a całą sobotę przesiedziałem nieruchomo przed kompem niczym pachnące płynem do mycia zombie. Nie powiem dziewczyny, że wam zazdroszczę ale na pewno was podziwiam.  
Daniel za to ostatnio odżył, ogolił się zaczął się odzywać. Zabrało mu chwilę zebranie się do kupy po marszu na wyniszczenie jaki mu urządzili. Najgorsza w tym wszystkim była samotność. Nierealne wytyczne, brak sprzętu i środków czy nawet pracę ponad siły da się wytrzymać, ale jak człowiek siedzi na pierwszej linii frontu wojny z chaosem wiecznie sam, to prędzej czy później musi jebnąć wszystkim albo zdechnąć. No może też wykopać spod jabłonki w sadzie mauzera po dziadki i radośnie chichocząc pod nosem strzelać do ludzi w centrum handlowym.
Nie dałem rady dotrzeć nas pogrzeb Przybylskiej.
Ebola nadchodzi. Wiecie, że Polska była jedynym krajem na świecie, który dzięki polityce naszych władców uniknął Czarnej Śmierci? Ciekawe czy uda się drugi raz...
Pierwszy raz w historii skopaliśmy Niemców w nogę. Jak się dowiedziałem to wyjrzałem przez okno żeby sprawdzić czy świat się nie kończy.

Skarbeczku, tatuś zadzwoni później, dobrze?
- Powiedział głosem słodkim jak Aspartam -
Mamy tu mały kryzys z umarłymi. No umarłymi,
Janeczko, dobrze słyszałaś. Wstali z martwych
i posiedli ziemię, a teraz odnawiają jej oblicze,
jak papież kazał. No jak jaki papież...

(Ćwiek)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz