niedziela, 5 października 2014

Najnowszy cesarz Europy

TV - ...idealna, gładka skóra. 7 na 10
           kobiet znalazło ją w aptece.
Pazurkowata - Leżała sobie...

Podobno nie potrafimy wyśnić tego czego kiedyś nie widzieliśmy. Jeśli śnią się nam jacyś ludzie, to często są to osoby których w normalnym trybie nawet nie spostrzegliśmy, ale zapamiętał je nasz umysł. Nosimy w sobie ogromny bank twarzy. I teraz pomyślcie, te wszystkie laski z skołtunionych i gorących otchłani erotycznych fantazji... one wszystkie gdzieś tam są!
   Jeżdżę ostatnio przez przesycone złotą mgłą poranki. Promienie słońca smużą się w powietrzu, kontrastują detale budynków, rozmażają perspektywy wzgórz. Wieczory zaś stają się orgią złota , błękitu i kolorowych wirów jesiennych liści, gdy zjeżdżam półprzytomny poprzez stary Wrzesz ku morzu. Uwielbiam tę porę roku. Wszystko jest takie piękne,wyraźne i umierające.
   Tymczasem Krzychu wciąż nie może wyjść z szoku, że Natalia Siwiec została twarzą kampanii kremu do wybielania odbytu. Żona torturuje mnie Top Model. Eliminacje - jakiś koleś na którego radośnie rzuca się Krupa. Nawet jeśli typ nie przedostałby się dalej to do końca swych dni będzie mógł opowiadać kumplom przy piwie, że dnia pewnego jedna z największych światowych supermodelek wieszała się na jego półnagim ciele do zdjęć i smarowała go oliwką.
  W real life tu zaś udałem się ze ślubną i Beą do nowo otwartego Centrum Solidarności. Bieda z nędzą pokropiona chaosem. Gdyby zgasł prąd zniknęłoby trzy czwarte ekspozycji. Tylko ogromne atrium wypełnione roślinnością zrobiło na mnie naprawdę wrażenie. Gdy już zostanę bezwzględnym dyktatorem i absolutnym władcą świata i będę stawiał swój Pałac Tysiąca Kiszczaczych Cnót, to walnę sobie takie, tylko większe... no i wpuszczę lwy, żeby interesanci się nie nudzili... i nie przyłazili z byle pierdołą.
   Praca, w pracy pełzając stadnie przy ziemi przez półtorej miesiąca, grzebiąc i drapiąc jak jakieś monstrualne, przedpotopowe kury, wykonaliśmy pracę dwóch butelek Roundapu. Lądowałem  też na klatkach z częściowo działającą maszyną. Było dość zabawnie bo w związku z tym potrzebowałem asystentów, którzy by moczyli przede mną klatki i zmywali je po mnie. Na 3żaglach, na samej górze są takie wielgachne okna. W pewnej chwili zorientowałem się, że w zamyśleniu podążam miarowo z maszyną ku jednemu z nich. To byłby dopiero surrealistyczny widok, gdybym tak sobie spokojnie z nią wyjechał na  zewnątrz. Coś jak ten spadający z chmur do morza parowóz Tau.
W międzyczasie wydarzyła się też integracja na której pojawili się najlepsi z najlepszych by alkoholizować się bohatersko w światłe świec, strzelać pośród zieleni, do różnych stałych przedmiotów, które w skutek kaca zdawały się przemieszczać po okolicy z ogromną prędkością i po niespodziewanych płaszczyznach. Niektórzy też uciekali wprost z kajaków by pomknąć z walizkami w deszcz
   Na koniec sensacja! Dostałem  pomocnika. Znaczy ciągle trzeba mu pomagać. Koleś nie pracuje źle, ale jest jak bomba. Trzeba go wycelować, starannie wpisać koordynaty i wypchnąć we właściwym kierunku... a na koniec jeszcze sprawdzić gdzie pierdolnął . Bezwolny ja foliówka  na wietrze, powolny jak lodowce, gdy go po coś wyślę i patrzę jak po to majestatycznie podąża ogarnia mnie niepowstrzymana senność i ogólny czillaut.
Ostatni tydzień był dość morderczy. i głęboko wlazł mi w plecy. Maszyna, akryle na halach, czołganie przez pełzanie pielenia, na koniec zaś taniec z elementami akrobacji z parometrowym stelażem, mycie okien i wreszcie przycinanie piłą dziesiątek rabat. Od czterech dni znowu nie mogę siedzieć.
A w poniedziałek, wyląduję gdzieś na wysokości 6 metrów na stoku o nachyleniu 60 stopni by zasadzić 900 róż. Już nie mogę się doczekać.

Mniej ważne od tego, że jesteśmy mistrzami świata
jest to, że wpierdoliliśmy ruskim żółto-niebieską piłką.

(Radek)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz