piątek, 18 lipca 2014

Bestie cesarza

Tylko to jest prawdziwe, co można rozpisać na krok
i oddech. Byliśmy tam na Pektu-San zbyt krótko.
Pamięć oczu wspomagana przez fotografie jest pełna
barw: Pamiętam Pektu-san do dziś, albo pamiętam,
że pamiętałem: ale moje nogi , moje płuca nie pamiętają
tej góry: o nie - nie stała się w ten sposób pamiętna, bo
nie zmieniła się w pot.

(Marzan)

Gdy nadejdzie noc, poczuję się znów jak bezpański pies. Niesiony bezwzględnym prawem tęsknoty będę wybaczał wszystkim którzy mnie nie zabili. Gdy byłem dzieckiem na dzielni mówiło się "Jeśli chcesz to spróbuj, ale lepiej od razu mnie zabij, bo jeśli wstanę..."
Tymczasem litość urasta w skrzydła z popiołu. Unoszę twarz ku gwiazdom, z wiekiem stają się coraz mniej widoczne. Wycie rozsadza płuca, ale na zewnątrz nie wydobędzie się nawet najcichszy pisk. Jest już po ciszy nocnej, rzeczywistość zeszła na psy.
Pobliźniony potwór ponad wami, bioniczny czołg pozbawiony celów do zabijania, samotny cesarz pozbawiony swego wyśnionego imperium.
Śniło mi się ostatnio, że jestem w zaświatach i są tam wszyscy, i jest tam wszystko. W dali ponad piaszczystą równiną pośród sunących miraży skrzy się miasto, a nad nim niczym dwa stare piszczele giganta piętrzą się obydwie wierze WTC.
Byliśmy na nowych Transformersach. Scenariusz na poziomie sześciolatka a głównych bohaterów przez cały, naprawdę dłłuuuggi  czas trwania filmu ma się ochotę kopnąć w dupę.
W pracy tworzyliśmy przez trzy dni trawnik wokół bloku na Przeróbce. Jeśli będziecie jechać kiedyś z Mostu Siennickiego, to nasze dzieło oplata pierwszy blok za mostem. Ten niepozorny kawałek terenu to najprawdziwszy wycinek piekła. Dziesięć centów ziemi, niżej pół łopaty zwartej darni, a potem już tylko gruz budowlany i znaleziska. Przekopanie się przez to cholerstwo zajęło nam dwa dni. Co dzień asymilowaliśmy po 10 litrów wody i gubiliśmy flaki uciekając wraz z cieniem. Słońce zawsze nas doganiało i łopaty momentalnie nabierały wagi, ciało rozgrzewało się do 60 stopni a świat skręcał się w męce. 10 minut pracy, 10 minut cienia. Gregory popracował z nami drugiego dnia, trzeci przeleżał z czterdziestostopniową gorączką. Trzeci dzień upłynął nam na walce o wyrównanie okolicy co jest dość absorbujące gdy z ziemi niczym tonące wraki sterczą kawały rozbitej, litej płyty darni. Ostatecznie sianie, nawożenie i walcowanie. Trzy worki trawy zamiast 10 i żadnej ziemi aby to przysypać. Co nie spłonie na słońcu to zeżrą ptaki.
Znaleziska, znaleziska., różne różności. Wzbogaciłem się o srebrny nóż stołowy, zmurszałe monety... Nie wyobrażacie sobie nawet jak niesamowicie wygląda wrośnięta w korzenie maszynka do golenia Wilkinson
To wszystko przy akompaniamencie awantur autochtonów: to nie wasz teren, i tak tam będę chodził, wyrwę wam te krzaki... Polacy to kurwy. Zamiast cieszyć się, że kawałek ich okolicy wypięknieje, że ktoś poświęcił czas, siły i pieniądze dla wspólnego dobra, to jedyne co potrafią to nawzajem ściągać się na dno..
Opuściliśmy tamtą okolicę z ulgą, rozrzażeni i napromieniowani, wykończeni po ostatnią rezerwę i na pół ślepi od słońca, a na drugi dzień nasz Il Duce jedyny i wyjątkowy nagrodził nasz skumulowany wysiłek wysyłając nas na koszenie czterech obiektów. " I coś JESZCZE?" Pytam Radosnego, "Tak przycinanie pięciometrowej tui ze stojącego obok rusztowania. Byłem za bardzo wyschnięty by się popłakać, a poza ty potwory nie płaczą.
Niezapomniane wrażenie, gdy gnając przez  ciąg obiektów nalewasz benzyny do zbiornika rozgrzanej do czerwoności kosiarki a ono na twoich oczach wrze i paruje z sykiem. Ta sekunda niepewności czy za chwilę pochylonej twarzy nie owionie ci gorąca fala płomieni.
Tymczasem dzień się kończy, czekam na żonę by udać się do Lidla na cotygodniowe zakupy. Słońce wciska się przez szpary w roletach. Jutro prawdopodobnie będę pił z Rakiem, który przybył w nasze strony spoza zachodnich krańców horyzontu.
Mam ochotę obejrzeć znowu "Constantina". Uwielbiam go oglądać. Zawsze chciałem być taki jak on, zgorzkniały drań o ogromnej, niezgłębionej mocy. Z drugiej strony, zawsze też chciałem zostać alkoholikiem ale zabrakło mi cierpliwości.

Gdy siedzisz na klopie i do pomieszczenia
wchodzi wzburzony karzeł uzbrojony w
kuszę, to mówienie mu, że jego ukochana
jest kurwą, nie jest i nigdy nie będzie
dobrym pomysłem

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz