środa, 15 maja 2013

Chciałaś upaść, to teraz leż

Po praniu:
- I co kocie , Perwol pogłębia czerń ubrań?
- Jawohl Perwol!

(My)

Grad wielkość kurzych jaj w Wielkopolsce, tornada we Włoszech, "Pojutrze" Emmericha też się tak zaczynało.
Próbowaliśmy ściąć mi włosy, scena: siedzę na golasa, nade mną Szponiasta niczym niczym litościwa bogini żniw czy inna  faraonica - rączki na boki w jednej maszynka w drugiej nożyczki - Trochę ich szkoda -  Nooo -  I długo rosły - I tak fajnie błyszczą... Włosy wygrały.
Wyspę Cegieł obili blachą, stalowa ściana wyrosła od strony Motławy. może w końcu z tego gruzowiska wzniosą się ku niebu ściany najnowszych spichlerzy. Znalazłem tez nową, ukrytą z lekka przed światem fontannę Neptuna, z tajemniczych przyczyn pachnie stęchlizną. Kupiłem pierwszą w moim życiu mangę i trochę czasu zajęło mi przyzwyczajenie się do czytania pod prąd.
W pracy dokończyliśmy z hukiem przyspieszony sezon wiosennych porządków. Kończymy zamiatanie dróg osiedlowych na Wawelskiej, nie chciało nam, się już tachać resztki gruntu w wiadrach, dyskretnie wmietliśmy go więc, że tak powiem, pod parking, na którym stała akurat czarna Alfa. Nagle zagulgotało coś trzy piętra wyżej, zaszumiało i z klatki wysypało się paru dresiarzy. Było bardzo, bardzo słonecznie, my przegrzani, zakurzeni jak niebożęta i nieludzko wkurwieni bo robotę wykonywaliśmy za jełopów, którzy nie tylko nie wykonali swojej części pracy ale dodatkowo nas oszukali... no i ściskaliśmy akurat w rękach czterokilowe, stalowe i finezyjnie wygięte miotły Fiskersa. Dresy wypadły z chmury kurzu i na widok wyrazu naszych fizjonomii gwałtownie wyhamowali. Zapanowała tzw krepująca cisza, którą w końcu przerwał Radosny niosącym szereg znaczeń pytaniem: Co, ryj swędzi?
Teraz już wzeszła szczęśliwa gwiazda wirujących ostrzy i zaczęliśmy sezon na koszenia. Jestem zielony, pachnę jak wiosna. Cały parter wypełnia buchający z moich ciuchów roboczych aromat zmasakrowanych ziół i traw, z kieszeni wysypują mi się rozwścieczone biedronki.
Kosiarki stały się częścią naszych ciał, dostaliśmy dwie nowiutkie maszyny, a rżniemy 4 obiekty dziennie.Przez skórę odbieramy każde drgnięcie stalowych ścięgien silników, czujemy każde skrobnięcie noża o kamień, płuca przepełnia organiczny zapach gorącej wachy i aromat masowego trawobójstwa. Spalone ręce, spalone twarze, wiatr we włosach, śmiech i pęd przez Miasto.
Radosny zakupił zgrzewkę koli po 79 groszy litrowa butelka.... Piliście kiedyś NRDowską kolę w małych buteleczkach? Smakuje tym samym lekarstwem, tyle że tamta była z reguły tak nagazowana, że wybuchała przez nos. Śmiejemy się, że można by to cholerstwo używać w charakterze politury do mebli, albo lać do baku podkaszarki.
Struna boli, przypomina, że już jutro mogę znowu paść i już leżeć do końca życia. Weronika postanawia umrzeć, Pułkownik Kiszczak postanawia iść pośród oblanych złotem popołudnia ścian Miasta Miast i przeczesywać przestrzeń ulic i zaułków echosondą swoich uczuć. Być może jutro mój czas się skończy w przepoconej pościeli i zmienianych przez żonę pampersach, ale na razie CIĄGLE TU JESTEM

Ja uromatyczniony - Kochanie, ukradłaś mi serce?
Szponiasta - Tak. Trzymam je w sejfie i jem razem
z innymi wiedźmami by zachować wieczną młodość.

...czasem lepiej nie pytać.

*

1 komentarz:

  1. Musze kiedyś nawiedzić Cię z butelką czegoś porównywalnego do "Freddyego Krugeraw płynie" celem zamordowania kilkuset szarych komórek na plaży wieczorem. Szykuj się Kapitanie na rzeź niewiniątek.

    OdpowiedzUsuń