sobota, 19 maja 2012

Głaskana inaczej

Wyszła kupka
brudna dupka

(Dan objaśniający zawiłości egzystencji Krewetce)

Kosiłem. Przez cały tydzień. Kosiłem powierzchnie, rabaty, place, stoki, wzgórza, ściany i wądoły. Wykosiłem chyba od środka, każdą dziurę w okolicy. Wtaczałem raz za razem 30-to kilową, ryczącą niczym Armageddon i plującą organicznymi szczątkami maszynę na stoki o nachyleniu 80%, niektórzy płacą żeby robić podobne rzeczy na siłowni. Niczym Ponury Kosiarz wykosiłem życie od zadupnych pól Osowej po przymorskie wydmy Zasspy, a gdy dopełnił się tydzień i wracałem do domu, spotkałem na ulicy mojego ojca, który bez żadnych wstępów, cześć , czy spierdalaj powiedział, że w sobotę będą goście i podwórko trzeba co? Tak, tak - wykosić. Jedyny plus z tego taki, że po niefrasobliwym machaniu tym warczącym molochem w pracy, manewrowanie domową kosiareczką, czy nawet pełnym koszem w Lidlu to betka.
Oprócz koszenia jeszcze pieliłem. Na Osowej jest taki legendarny i siejący powszechną grozę w sercach wszystkich pielaczy stok. Jest piaszczysty, w słońcu nagrzewa się do jakich 60 stopni a wszelkie rachityczne paskudztwa, które na nim wegetują, trzymają się uporczywie i wytrwale maty przeciwko chwastopm wkopanej tuż pod powierzchnią ziemi. Często się zdarza, że wykończony pyłem i upałem człowiek odkrywa nagle, że trzyma w ręku 3 metry stoku, który następnie trzeba ostrożnie położyć na ziemi i pieczołowicie przyspać ziemią. Poza tym są tam, mrówki, milion mrowisk na metr kwadratowy, ewentualnie jedno mega mrowisko, zbierajace siły do inwazji na pobliskie osiedla i pożarcia żywcem ich nowobogackich mieszkańców. W każdym razie odkryłem je dość ptzypadkowo w czasie pielenia, gdy nagle z zamyślenia wyrwała mnie niepokojąca świadomość, że mam dwie, siegające łokci, czarne, żywe i ruszające się rekawice. Szkoda, że w pobliżu nie było żadnych kamer, to co później nastąpiło, bez problemu zakwalifikowałoby mnie do You can dance.
Po za tym wrzuciłem na fb bombę erotyczną w wykonaniu Areckiego i Tancereczki. Najfajniejszy jest tam kontrast - Wywarzony Arecki, u którego zawsze można zauważyć ułamek sekudy opóźnienia, gdy podejmuje decyzję jak się zachować i wyposarzony w kończyny godne Sailor Moon oraz mięsożerny uśmiech, kipiący nieokiełznaną energią, blondyniasty żywioł opatający go niczym rosiczka. Odzew nastąpił zanim udało mi się oderwać ociekające lubrykantem łapska od klawiatury. Podobało mi się. Biorę więc aparat i ruszam w świat. Jeśli usłyszycie oddech w szafie albo dostrzeżecie ruch w sitku odpływowym uśmiechnijcie się ładnie.

- Palący kolesie wyglądają stylowo. Kochanie
jak bym wyglądał jako palacz z papierosem?
- Samotnie

(My)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz