Gdybyśmy
mieli wyskakiwać z
łóżek
to spalibyśmy w tosterach
(Garfield)
Szóstego
marca miałem jakiś taki dogłębny nastrój. Usiadłem więc nad
moimi notesami i sprawdziłem co robiłem i myślałem wstecz rok po
roku aż do 1996. Fascynująca lektura. Podążanie pod prąd
ewolucji, ku rejonom prostszym i oświetlonych mniej przybrudzonym
słońcem. To zadżebisty pomysł na książkę, "Moich 50
szóstych marca". Tylko przydałoby się przeżyć jeszcze te
parę lat. Tymczasem znowu śnił mi się koniec świata. Tym razem
nie była to jakaś sytuacja z jego cieniem w tle. Tym razem byłem z
sobą aż do samego końca. Mogłem obserwować ostateczną gonitwę
myśli, gdy próbujesz pomyśleć wszystko czego nie pomyślałeś,
nim przestaniesz, a potem nagłe zapadnięcie ciemności. Tym razem
przyjąłem to wszystko ze spokojem.
Dziś
uziemiło mnie z lekka w domu, musiałem porzucić Dana zmagającego
się z piętrami i całą utęsknioną społeczność 3żagli, która
chciałaby powiedzieć mi "dzień dobry". Po południu
muszę za to zmierzyć się z dentystą, mam cichą nadzieję, że do
tego czasu będę chodzić. Dziś mamy też iść ze Szponiastą na
polowanie na rajstopy, najbardziej goździkowe z komunistycznych
świąt w końcu zobowiązuje.
Opowiadałem
wam już, że Lenn uczyniła drugie podejście do wynajęcia
wymarzonego mieszkania? Uczyniła. Miało być na Zasspie,
dwupokojowe, z tym, że jeden pokój zamknięty na głucho i nie
wolno go było pod żadnym pozorem otwierać. Znając Lenn jestem
prawie pewien, że za tymi drzwiami kryło się coś potwornego, co
nocami wychodzi na żer i wracając do siebie gubi niefrasobliwie
okrwawione paznokcie i pokruszone trzonowce. Chociaż co ja tam wiem,
może trzymali tam pobierającą ciągle rentę, zmumifikowaną
babcię, ewentualnie dzieci w beczkach. W każdym razie sprawa i tak
rozbiła się o kota. Pewnie martwili się, że cokolwiek egzystuje
za drzwiami mogłoby nie zdzierżyć tuptającego tuż obok,
włochatego, kalorycznego przysmaku.
Coś
jeszcze? A, będę świadkiem na procesie. Tamara i Marko vs pięciu
skinheadów. Tamara pochodzi z kazachstańskich Polaków i jest
apetycznie śniada i czarnowłosa, a Marko, który się zwykle za nią
snuje w nadziei na darmowe żarcie jest jakąś emo hybrydą hipisa z
punkowcem. Trudno się więc dziwić, że ściągnął na siebie
uwagę miejscowego "kułka gejowskiego" jak untermenszów
nazywamy w Brzeźnie. Marko to tykowaty chuderlak, szybko więc
zniknął pod butami, natomiast Tamara jako płeć słaba została
tymczasem zignorowana, co okazało się błędem, ponieważ
wyciągnęła z tylnej kieszeni nóż do tapet i urządziła
niedorobionym pokaz wyższości rasowej oraz ogólnie wyraziła swoją
dezaprobatę dla ich stylu ubierania się i szeroko pojętego
światopoglądu, co z boku wyglądało nieco jak atak miksera na pięć
niewinnych kalarepek. Gdy kolesie sadzili susami w kierunku wydm
jednemu zdaje się powiewał na wietrze płat czoła. I wiecie co, ci
bohaterowie poszli do sądu. Już nie mogę się doczekać miny
sędziego jak zobaczy pięciu dwumetrowych, łysych byków skarżących
się, że napadła ich śniada panienka metr pięćdziesiąt i
dziecko kwiat, o aparycji uschniętego słonecznika.
SU -
76
Połączenie
czołgu lekkiego T-70 z armatą
przeciwpancerną
ZiS-3. Powstał szybki i
zwrotny,
choć niewygodny dla załogi, ni-
szczyciel
czołgów. W połowie 1945 r. prze-
mianowano
go z niszczyciela czołgów na
działo
samobieżne wsparcia piechoty.
Wyprodukowano
12,5 tyś. sztuk. Załogi
nazywały
je Bladź.
(Encyklopedia
czołgów i pojazdów bojowych)
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz