wtorek, 7 lutego 2012

Śpij dobrze, miękko owinięta kotam

Dobre decyzje biorą się z doświadczenia,
doświadczenie ze złych decyzji

Potwory zasiedliły salę NaRogu i piją. Siedzę przy kominku, patrzę w ogień i myślę o zębie. Od dwóch tygodni pęka niczym rozchodzące się płyty tektoniczne. Zastanawiam się czy zgłosić się dennegotysty z reklamacją, czy od razu wjebać im przez witrynę pęk granatów ze wstążeczką. Potwory hałasują i rechoczą się, że jest coraz mniej powołań do zakonów. Śmiech po pachy, jestem zły, bo nic tak mnie nie boli jak hipochondria, a jak ja jestem nieszczęśliwy, to wszyscy są nieszczęśliwi. Wstaję więc, podchodzę do potwornego stołu, 3szklaneczki wykonuje ruch od baru jakby zamierzała mnie powstrzymać. Za późno i niepotrzebnie. Nachylam się nad nimi i cicho mówię: Ale by było śmiesznie, gdyby te wszystkie siostrzyczki swoimi modłami utrzymywały świat przy istnieniu. Byłby fun gdyby się okazało, że atomy stracą spoistość wraz z ostatnią modlitwą, ostatniej zakonnicy...
Gazeta wszechPolska znalazła się w stanie wojny z ojczulkiem dyrektorulkiem, bo nieśmiało napomknęła o jego związkach z KGB. Kto by pomyślał, że właśnie oni naruszą tabu i powiedzą to co wie każdy mniej więcej zorientowany w topografi polskiej dżungli. W końcu dlaczego prawosławni, przesiąknięci komunizmem Rosjanie szkolą, dofinansowywują i dają sprzęt radiowy dla polskiego księdza katolickiego, już nawet nie wspominając o tym że radyjo z ryjem nadawano z ruskich nadajników wojskowych. a tatuś rzeczonego od rosyjskich służb bynajmniej nie stronił. Przecież ten koleś ma nawet nazwisko inne, a to grzybowe przybrał żeby brzmiało bardziej swojsko.
Tiaaa, dziś miałem mieć dzień wolny, bo w czwartek ma przyjść kataklizm i dżadżment najt, kiedy to z nieba będą spadać zwarte, piętnastotonowe bloki śniegu i pomniejsze lodowce. Teoretycznie miałem więc odespać i odpocząć. Dzień wolny, hurrra! Skończyło się jak zwykle, koncertem na dwie szufle, o piątej na Osowie. No, ale nic, za oknem odwilż - minus dziesięć. Zaraz wychodzę, bo idziemy ze Szponem Bojowym mierzyć paluchy do obrączek i sprawdzić, czy starczy nam zgromadzonego złota. Szponiasta zapoznaje się ostatnio z urokami stałej pracy i jest teraz popołudniami równie zamulona jak ja. Przynajmniej nasze rozmowy się synchronizują.
Zaa horyzontu zaś dochodzą echa mieszkaniowej epopei Lenn, pterodaktyle o zachodzie słońca cichutko ćwierkają, że epicko umoczyła robiąc interesy z trzema panami, którzy opuszczając wynajmowane kwatery zabierają zwykle ze sobą na pamiątkę pralki i co luźniejsze kaloryfery. Ale to dobrze. Najwyraźniej litościwy Stwórca uchylił znad jej głowy parasol szczęścia, dochodząc do jedynie słusznego wniosku, że jak nie dostanie w dupę to się niczego nie nauczy.

- Nie rozumiem czemu kobiety nie stoją
przez cały dzień przed lustrem i nie bawią
się biustami?
- Czasami się bawią...

(My)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz