czwartek, 12 stycznia 2012

W czym rozszerza się wszechświat?

Mężczyźni po czterdziestce,
Patrzą w światła nocy, nie mogą spać
Ciągle dręczy ich myśl,
Kiedy zrobili fałszywy ruch
I czemu życie tak długo trwa

(Sissman)

Ciemność nocy wypełniona szeptem ciepłego deszczu. Jakby Bóg kartkował w zamyśleniu Księgę Stworzenia. Lady Pazurek odjeżdża w mrok tramwajem. Rozświetlona bryła, pełna szkła i refleksów, sunąca ponad skrzącymi się barwami chodnikami. Niczym płynący po Missisipi parostatek z marzeń Twaina. Gorączkowy sen, zapach nowego Orleanu, wampirów i komarów. Legend , Kreolek i bluesa.
Pada od tygodnia, jest ciepło i spod samego dachu nieba, na który co czas jakiś wjeżdżam z moich zimnych podziemi, w których zużywam się ja i inne organiczne maszyny, widać jak coraz większe połacie świata zaczynają się zielenić wiosennie. Każdy transfer Zaspa - Brzeźno okupiony jest traumą obserwowania kopulacji rozlicznych wiewiórek i pytających spojrzeń kotów. Mnie nie pytajcie. Nie ja to wymyśliłem. Ja tylko siłą woli powstrzymuję śnieg, by nie przespać dwóch miesięcy życia.
Choć z drugiej strony muzyka nigdy nie smakuje tak, jak o 4 rano w ciepłym samochodzie, jadącym przez opustoszałe Miasto, pomiędzy jednym odśnieżaniem a następnym, gdy świeże zmęczenie i młode niedospanie łączą się w miękki jak kocia sierść ekstrakt, a światła i kształty roztapiają się w obejmującej w swe posiadanie szyby parze. Każdy utwór staje się skrystalizowaną przyjemnością mieszczącą ociężały od słodyczy świat. Z każdym oddechem bardziej kocha się Sylwię Grzeszczak, czystą miłością dziecka całującego alabastrowe stopy posągu Bogini Babilonu, zaciska się uda mknąc przez ciętą błyskawicami ciemność razem z Doorsami, Fiesto nie wydaje się podrygującym w epilepsji kretynem a Armin van Buuren sączy wraz z głosem Sharon den Adel płynne srebro wprost w wysokoprężne komory, wyrywającego się z piersi serca.

Podróż się liczy, nie jej cel, bo to w
podróży mija nam czas. Cel jest na
końcu i trwa chwilę.

(Emerson)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz