środa, 16 listopada 2011

Ślimaki wychodzą po zmroku

Wiecie czego najbardziej boją się
nietoperze na starość?
Nietrzymania moczu...

(RMF)

Zanim zapomnę, przykro mi mój drogi Ciapkozaurze, ale sól w odpływie nie pomogła. Najwyraźniej ślimaki ją pożarły. Są teraz jakby trochę większe i bardziej dorodne. Jedyna nadzieja, że tak się upasią, że nie zmieszczą się w sitku i będą tylko na mnie spoglądać ze smutkiem z tych dziurek. Poza tym odkąd obejrzałem reklamę filmu "Roid rage", w którym to wstrząsającym arcydziele zmutowane owsiki wyskakują z odbytów by wyrywać ludziom strzępy twarzy i wygrzebywać gałki oczne z oczodołów, jakoś nie mam za bardzo ochoty ich obrażać. A nóż widelec mają jakiegoś Wielkiego Brata, który kiedyś zastuka po zmroku czułkiem do mych drzwi, a potem wlewając się do środka wyszepcze: A terasss będziemy psssocić...
A jeśli już jesteśmy w takich klimatach, to wpadł do mnie ostatnio Kapsuł z bratem i czymś troskliwie zawiniętym w gazetę. Trawiony złym przeczuciem oraz wsparty życiowym doświadczeniem, spytałem "Co jest?", gdy mijali mnie w drodze do kuchni. Okazało się, że znaleźli przy wiecie śmietnikowej rozbitą hodowlę termitów i wpadli ją ogrzać. No rzesz! Po chwili biegli rozpaczliwie w ciemność w towarzystwie wszystkich termitów jakie udało mi się złapać w ręce i za nimi wyrzucić. Co jeszcze psia mać? Cyrk pcheł? Wiaderko karaluchów, biedactwa, tak bardzo lubią ciepło. I kuchnie. W sumie może by mnie te termity za bardzo nie wzruszyły, zapewne poszukując drewna w moich meblościankach wkrótce zeszłyby w męczarniach, ale wizja tych oślizgłych, pękatych glutów pełzająca po moim dywanie i pomiędzy palcami u nóg rano, to było już trochę za wiele. No ale może jestem przewrażliwiony.
Dziś pierwszy raz w życiu wyrzuciłem kasety wideo. Może niektórych to dziwi, ale dawno, dawno, temu w czerwonej galaktyce, gdzie wokół czerwonych gwiazd orbitowały sierpy i młoty, oprócz klocków lego, książeczek do nich, tudzież paru innych przedmiotów, kasety video były walutą i wyznacznikiem statusu. Wypuszczając je z dłoni nad koszem czułem się jak zdrajca wbijający wiertarkę udarową w plecy najbliższych przyjaciół.

-...spytałem skromnie, czy pójdziesz do mnie?
- Skinęła płetwą zgadzając się
- Co to, wersja dla orek?
- Dla fok

(My)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz