niedziela, 13 listopada 2011

Nie zmieszczą się w bagażniku. Nie w tej formie...Miho

Nocne oglądanie Sin City z żyłami wypełnionymi Ibupromem. Cóż za brunatne szaleństwo. Krew jest biała. Nocami coś mi piszczy w rurach. Światło księżyca zasiedla mi łazienkę, spływa do prysznica, wydobywając na podłodze cienie z zaschniętego mydła. Naga, lesbijska kuratorka wyglądała bosko. Nie sprawdzę co to za aktorka, ponieważ rzeczywistość nigdy nie dorówna wizji. Może ją przekroczyć, lecz nigdy nie opadnie na twarz tym waniliowym puchem uniesienia. Nocami próbuję pogodzić się z bólem, mościmy się w jednym łóżku, każdy z nas ciągnie do siebie kołdrę.
Każdy dzień, w którym powstrzymuję się przed wzięciem środków przeciwbólowych jest zwycięstwem.
Tymczasem inżynierzy głowią się jak zakotwiczyć Muzeum 2 Wojny, żeby nie wypłynęło. Budynek będzie zasadniczo pod ziemią umieszczony w wielkiej betonowej wannie, a lustro wody jest niecałe dwa metry pod piaskiem. Myślą więc ją przyczepić, żeby te parę pięter nie wyskoczyło nagle na zewnątrz, łamiąc parkingi i rozrzucając samochody, z drugiej strony muszą też pilnować żeby nie pływało sobie na boki. Oczywiście wody nie da się odpompowywać, bo zaraz obok jest rzeka, a nawet jakby się udało to zapadłaby się cała okolica na przestrzeni setek metrów.
Kiedyś widziałem jak świeżo zbudowaną stację benzynową rozsadził od środka wyparty przez wody gruntowe zbiornik na paliwo, coś pięknego. Teraz będę czekał na ten wieczór, gdy pośród pastelowej mgły przeżegluje przez miasto ten betonowy transatlantyk.
Jutro maluję cały dzień mieszkanie poza Chełmem. Będę szlifował do połysku grzyb na ścianie, potem pójdę płacić rachunki a może nawet zarejestruję się do dentysty. Jak tak dalej pójdzie trzeba będzie zainwestować w garści implantów. Może sobie fundnę taką metalową szczenę jak ten monstrualny koleś z Bonda, będę przegryzał kable i odgryzał ludziom kończyny w tramwajach.
Dobra spadam odpalić wiadomości i podelektować się widokiem płonącej Warszawy. W sumie to dość zabawne, że potomkowie hitlerowców walczą na ulicach Warszawy z polskimi nazistami. Na Mieście chodzą słuchy, że wyślemy im pomoc w postaci kilku porwanych z bocznic rafinerii pociągów.

Prawdą jest, że Niemcy już nigdy
nie zdobędą Warszawy. Warszawa
już nie istnieje.

(Powstańcze Polskie Radio 1944)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz