poniedziałek, 10 października 2011

Zwycięstwo Rzeczpospolitej nad piSSlamem

...i nawet psy taplały się wesoło
w pierwszych kałużach potopu

(Lady Milewska)

Zagrzmiały wśród spiętrzonych chmur fanfary, archaniołowie zgubili złoty łupież nad Zakopanym, uderzyły dzwony serc prawdziwych Polaków, gdy nazikomunistyczna hydra po raz szósty runęła z jękiem w pył u naszych stóp. Niech żyje Rzeczpospolita! Niech zwycięża Rzeczpospolita! Niech rozkwita Najjaśniejsza na nawozie z trupów i moherów jej wrogów. Niech Rzeczpospolita trwa wiecznie!
W parku przy Akademii kot bawił się z lisem. To było dziwne. Jesień przybyła, zwalając się na Miasto skumulowaną ścianą szarości i deszczem strząsanym z obrzydzeniem przez dzikie wschodnie wiatry. Kaczyński ponownie nie dotrzymał słowa.
Noszę rozłażącą się w szwach "skórę" bo jest ciepła i wygodna. Seba wrócił na chwilę jakiś blady. Wszyscy wymarli. Jestem sam na plaży. W pracy Białorusin proponuje mi robotę przy ochronie Top Model, pewnie bym musiał oddzielać nasiona od Krup. Szponiasta opowiadała, że kolega jej mamy jest profesorem ekonomi i ma w grupie Chińczyków. Nie wyznaje się za dobrze na tych ich krzaczkach, a i z twarzy wszyscy wyglądają tak samo. No i jeden zdawał egzamin za wszystkich, a wpadł dopiero wtedy, gdy okazało się, że zdaje za dziewczynę. Potem wyszło, że kobita nawet go o to nie prosiła, on tak sam z siebie, z rozpędu zapewne.
W niedziele wstałem koło 7, zawlokłem kobiety na wybory, a potem wróciłem, położyłem się i nagle była 18:30. Zeszły tydzień był z lekka męczący. Albo zapadam w sen zimowy. W sumie utyłem jakoś tak ostatnio...

Kto słyszy jak trawa rośnie?
- Kosiarze

(Lec)



























*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz