Nadszedł
i przeminął straszny koniec
filmu
„Melancholia”
-
Uuu, nie jest ci smutno?
-
Jestem szczęśliwa, że się skończyło
(My)
Skosiliśmy
całą Osową, mordując grzyby i wypełniając wnętrze kosiarki
psim gównem. W Glattkau gnaliśmy pomiędzy chmurami przetaczając
się przez stoki, gdy jeden padał, drugi chwytał kosiarkę i biegł
dalej. Mokrzy po ostatni skrawek potępionych dusz wypełniliśmy
wnętrze samochodu, patrząc jak deszcz spłukuje z szyby słowa
ulepione z kurzu. Wciąż nie mogę pojąć mętnej głębi ludzi,
którym starcza inteligencji na zarobienie kasy na mieszkanie w
apartamentowcu, a już nie na skojarzenie faktu, że jak coś im
spadnie z balkonu, to zapewne leży pod nim na ziemi. Mam taką małą
wystawkę dóbr wszelakich, które czekają na właścicieli pod
balkonami przez tydzień. Nigdy po nie nie przychodzą. Mam w lochach
worek klamerek. Jutro dzięki przed urlopowemu opierdalactwu Dana
będę dziabał kilometry trawników specjalną maszyną, która
natlenia trawę i ćwiartuje krety.
Seba
zamierza zamieszkać w Afryce środkowej, pisze, że mają tu
nieprzepisowe według UE banany. Podobno są pyszne. Napisał: Nigdy
więcej zimy hahahahaha... Korzeń ci w nerkę stary, wesołej
malarii i namiętnych much Tse Tse. Szajs, kolejnego mniej.
Ostatnio
zastanawiałem się czemu już nie chce mi się niczego tworzyć.
Wniosek okazał się trywialny: Nie ma już nikogo, kto by się tym
zachwycił i tym samym motywował mnie do dodatkowego wysiłku.
Przyjaciół już nie mam, życie sprowadziło ich do poziomu dobrych
znajomych, ludzie czytają bloga ale nie są na tyle zainteresowani
by komentować, Szponiasta akceptuje mnie takiego jakim jestem a ja
sam siebie nie znoszę. Nie ma więc przed kim szpanować. Nie ma
przed kim się popisywać.
Do
tego jeszcze wszystkiego przegapiłem kolejny koniec świata. Był
przedwczoraj o 18 a ja nawet nie zauważyłem. Byłem zbyt zajęty
wyodrębnianiem kociokształtów z ciemności pośród porażonych
jesienią willowych ulic Wrzeszcza. Podobno Polibuda zabiera się do
budowy 106 metrowego radioteleskopu w Borach Tucholskich. Jak skończą
to się rozszczepię i wyślę gdzieś w przestrzeń, by serfować w
absolutnej ciszy na czole fali rozszerzającego się wszechświata.
Z
potępieniem wiążą się wspaniałe
perspektywy.
Nawet teraz słyszę
jak
pod moimi stopami rośnie
piekło
(skądś)
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz