sobota, 17 września 2011

We siorb it hard

…a więc mówisz, że wprowadzam
chaos w twoje życie bo składam ci
ubrania w kostkę?

(Lady Pazurek)

Patrzę w światło księżyca odbijające się w butelce. Diabły tańczą na jej dnie. Gwiazdy suną po niebie. Myśli suną przez głowę, żadna nie zatrzymuje się wystarczająco długo by zapuścić korzenie. 3szklaneczki śpiewa obok jakąś ukraińską pieśń wtulając się w jakiegoś drągala, który podobno spędził dwie tury w Afganistanie, i którego jedyną myślą po powrocie było PIĆ i KOPULOWAĆ. Przygarnęliśmy więc tę frontową sierotę by w naszym towarzystwie i pod tym niezgłębionym niebem uzupełniła równowagę płynów. Kopulację i wszelkie poboczne pozostawiliśmy Szklaneczkowatej. Ostatecznie w końcu znalazła sobie faceta, który nie boi się jej monstrualnych braci, bo sam jest większy niż wszyscy oni razem wzięci.
W zeszłym tygodniu dałem się zawlec Lenn do Cockney’a. Walczyłem ze sobą cały dzień a w końcu z żołądkiem pocierającym o migdałki ruszyłem w noc na spotkanie zła i występku. Dawno nie byłem wśród ludzi, a z natury swej nieludzki, bałem się czy jestem jeszcze w stanie mówić ich językiem. Noc ta była piękna. Mimo, że knajpa jest na jednym z większych skrzyżować Miasta, to nie jest zbyt popularna, jest względnie mała, pod ziemią i snuje się za nią reputacja dawnej knajpy skinheadów, z której co czas jakiś wypadali w nastroju upojnym i niefrasobliwym by szerzyć naturalną sprawiedliwość pośród przechodniów. Sam tam kiedyś musiałem zabulić za szybę w sklepie z zegarami, bo cisnąłem w nią jakimś łysielcem w nadziei, że opadająca górna połowa szyby przetnie go na pół.
W każdym razie było czadowo. Mała salka do tańczenia, w której gdy tylko tam zajrzałem natychmiast eksplodował wzmacniacz. Wspaniali ludzie, część z zupełnej przeszłości i nie widziana od lat. Był tam m.in. szef Lenn z Empiku wraz z żoną, okazało się, że koleś zna mnie z zamierzchłych gratkowych czasów, gdy przychodził pod pomnik. Lennonce jego, na co dzień, wiernej empikowej służebnicy szczęka opadła na blat stołu i zadzwoniła, a wszystkie zęby obróciły się wokół osi. Wokół snuły się piękne kobiety, metal lał się wprost z kolumn w żyły, piwo i wiśniówka przesiąkały granice układów, pachniał świeży pot zmieszany z perfumami, nastoletnia barmanka, z obrożą na szyi, rozsnutym spojrzeniem i w wysokich sznurowanych butach była przepiękna i smakowita. Piło się i tańczyło, politykowało w onirycznych kombinacjach, tańczyło przez ciemność, wychodziło na zewnątrz, pod metalowy dach w świetle księżyca. Wspinało się na schody ku Miastu by wyjrzeć ostrożnie na świat z oczyma na poziomie chodnika. Zostałem spity do podszewki, wytańczony do zmiażdżenia łydek i wyciskany przez rozlicznych przedstawicieli płci wszelakich. Ciapek mi tłumaczył „Że on zawsze”, a ja tłumaczyłem Damie Kier, że wcale nie jest stara. W domu byłem o czwartej a poranek był straszny.

Drrryń
- Cześć to ja, twój Il Duce
pamiętasz, że masz w sobotę
skoczyć na 3żagle zrobić
partery?
- FAK…tycznie

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz