…a
więc mówisz, że wprowadzam
chaos
w twoje życie bo składam ci
ubrania
w kostkę?
(Lady
Pazurek)
Patrzę
w światło księżyca odbijające się w butelce. Diabły tańczą
na jej dnie. Gwiazdy suną po niebie. Myśli suną przez głowę,
żadna nie zatrzymuje się wystarczająco długo by zapuścić
korzenie. 3szklaneczki śpiewa obok jakąś ukraińską pieśń
wtulając się w jakiegoś drągala, który podobno spędził dwie
tury w Afganistanie, i którego jedyną myślą po powrocie było PIĆ
i KOPULOWAĆ. Przygarnęliśmy więc tę frontową sierotę by w
naszym towarzystwie i pod tym niezgłębionym niebem uzupełniła
równowagę płynów. Kopulację i wszelkie poboczne pozostawiliśmy
Szklaneczkowatej. Ostatecznie w końcu znalazła sobie faceta, który
nie boi się jej monstrualnych braci, bo sam jest większy niż
wszyscy oni razem wzięci.
W
zeszłym tygodniu dałem się zawlec Lenn do Cockney’a. Walczyłem
ze sobą cały dzień a w końcu z żołądkiem pocierającym o
migdałki ruszyłem w noc na spotkanie zła i występku. Dawno nie
byłem wśród ludzi, a z natury swej nieludzki, bałem się czy
jestem jeszcze w stanie mówić ich językiem. Noc ta była piękna.
Mimo, że knajpa jest na jednym z większych skrzyżować Miasta, to
nie jest zbyt popularna, jest względnie mała, pod ziemią i snuje
się za nią reputacja dawnej knajpy skinheadów, z której co czas
jakiś wypadali w nastroju upojnym i niefrasobliwym by szerzyć
naturalną sprawiedliwość pośród przechodniów. Sam tam kiedyś
musiałem zabulić za szybę w sklepie z zegarami, bo cisnąłem w
nią jakimś łysielcem w nadziei, że opadająca górna połowa
szyby przetnie go na pół.
W
każdym razie było czadowo. Mała salka do tańczenia, w której gdy
tylko tam zajrzałem natychmiast eksplodował wzmacniacz. Wspaniali
ludzie, część z zupełnej przeszłości i nie widziana od lat. Był
tam m.in. szef Lenn z Empiku wraz z żoną, okazało się, że koleś
zna mnie z zamierzchłych gratkowych czasów, gdy przychodził pod
pomnik. Lennonce jego, na co dzień, wiernej empikowej służebnicy
szczęka opadła na blat stołu i zadzwoniła, a wszystkie zęby
obróciły się wokół osi. Wokół snuły się piękne kobiety,
metal lał się wprost z kolumn w żyły, piwo i wiśniówka
przesiąkały granice układów, pachniał świeży pot zmieszany z
perfumami, nastoletnia barmanka, z obrożą na szyi, rozsnutym
spojrzeniem i w wysokich sznurowanych butach była przepiękna i
smakowita. Piło się i tańczyło, politykowało w onirycznych
kombinacjach, tańczyło przez ciemność, wychodziło na zewnątrz,
pod metalowy dach w świetle księżyca. Wspinało się na schody ku
Miastu by wyjrzeć ostrożnie na świat z oczyma na poziomie
chodnika. Zostałem spity do podszewki, wytańczony do zmiażdżenia
łydek i wyciskany przez rozlicznych przedstawicieli płci
wszelakich. Ciapek mi tłumaczył „Że on zawsze”, a ja
tłumaczyłem Damie Kier, że wcale nie jest stara. W domu byłem o
czwartej a poranek był straszny.
Drrryń
-
Cześć to ja, twój Il Duce
pamiętasz,
że masz w sobotę
skoczyć
na 3żagle zrobić
partery?
-
FAK…tycznie
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz