sobota, 10 września 2011

Tam, gdzie Nergal mówi dobranoc

- Co tam?
- Nie ma!
- Co nie ma? Gdzie nie ma? A,
mnie nie ma, tu, tam, tu...
- Dlaczego nie ma?
- Miałam skomplikowany poranek

(My)

Ostatnio widziałem jak koleś wyrzucał choinkę z resztkami świątecznych dekoracji. Zdaje się, że doszedł do wniosku, że czas zrobić miejsce na kolejną.
My za to prostowaliśmy drzewa na Ariadny. Łeb bolał mnie tak, że przy każdym ruchu miałem przed oczami purpurowe błyski. Całą drogę przez las trawiłem trzy Ibupromy Max, a gdy potem się przebierałem na 3Żaglach i przysiadłem na chwilę żeby zmienić buty, zamknąłem oczy a gdy je otworzyłem było godzinę później. Gdy dotarłem do domu zwaliłem się jak ścięte drzewo na blat stołu zmęczony bólem. Obudziłem się z notesem wrośniętym w twarz.
Nasza bezwzględna korporacja na opracowaną świetną metodę zdobywania nowych zleceń. Śledzimy dwie czy trzy firmy, których metody i zaangażowanie w wykonywaną pracę jest delikatnie mówiąc niezadowalające. Potem wpadamy, olśniewamy, szokujemy ruchem, skalą i technologią, i nasze imperium rozrasta się o kolejny dom czy osiedle.
Ostatnio opanowaliśmy ekskluzywne, choć lekko obciachowe osiedle w Glattkau, gdzie większość mieszkań należy do przyjeżdżających tu raz do roku warszawskich prominentów. Jak to często u nas bywa zostałem zrzucony z desantem do pierwszego uderzenia. Dziewczyny dopieszczały klatki, a ja w tumanach deszczu stabilizowałem teren zewnętrzny. W tle szumiało pobliskie morze, wiatr czesał nienaturalnie gęste trawniki, ochroniarze czyścili swojego grilla. Kląłem na czym świat stoi deszcz, wiatr i mech, który za naszych poprzedników porósł gęstym kożuchem parking, choć zdarzały się i pozytywne momenty, w końcu nie co dzień człowiek odkrywa, że grabi liście z trawnika Nergala. Jego Mroczna Eminencja, sam Książę Ciemności Pomorza, przetoczył się raz czy dwa bezszelestnie przez okolicę, swoją z pewnością śmiercionośną i napiętnowaną zapewne przez samego Belzebuba klątwą przejeżdżania na czerwonym, i, a jakże, czarną Hondą Civic. Potem zdarzał się jeszcze w okolicy ale, nie miał pod pachą sprawionego niemowlaka, siaty weków z ministranta, ani nic.
Coś jeszcze? No tak oprócz tego, że przeszedłem przez tydzień mokry do gaci I permanentnie przewiany, zostałem też porażony prądem, maszyna do podłóg osmaliła mnie dwudziestocentymetrowym, różowym płomieniem, a w kuchni odkryłem grejpfruta, który leży tam od 4 miesięcy i nie zgnił. Trochę się go boję.

- ...no, Nergal mieszka mniej
więcej tutaj.
- To jest tam,
gdzie zniknęła
Iwona Wieczorek?
- ...

(My)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz