wtorek, 6 września 2011

Piknik na skraju środka świata

- Gorąco...
- Nooo, muszę kończyć bo mi
się telefon do twarzy przylepił.

(My)

Zabawnie jest słyszeć te same megafony w telewizji i za oknem. Polski hymn wybuchł znad Baltic Areny i wstrząsnął niebem ponad Brzeźnem. W górze jasny księżyc, samochody kłębiące się na każdej płaskiej powierzchni od połowy Zaspy, niesamowite nasycenie okolicy ludźmi. Ciepło i to wspaniałe letnie niebo a na nim helikopter za helikopterem, jakbyśmy fetowali jakieś miejscowe święto Tet.
Dziś w Biedronce na kasie siedziała jakaś ucieszona brunetka... Cholera, niech na tym stadionie tak nie gwiżdżą, bo się pisać nie da... w każdym razie dziewczyna zagadywała każdego o mecz, aż trafiła na jakiegoś dziadka. Dziadek słuchał z nieruchoma twarzą jej słabnących szczebiotań, aż gdy zamarła mówiąc, że Niemcy dali teraz swoich rezerwowych, więc powinniśmy wygrać, dziadek rzekł grobowym głosem, jakim zwykle wygłasza się uwagi typu: TO żyje ewentualnie Ten pan nikogo już nie zabije - Ich rezerwowi i tak są lepsi niż nasi najlepsi. I poszedł. A pannie łzy stanęły w tych wielkich modrych oczach. Tak właśnie moi mili umiera idealizm... na kasie... w Biedronce.
W czwartek ląduję na Leśnym Osiedlu, tam, gdzie mieszkanie kupują nasi rodzimi celebryci. Będę przyszpilał Gruchałę i drapał Pazurę.
Zmęczyłem się dzisiaj. Byłem w obydwu pracach budując podwaliny kapitalizmu i każdego z nas z osobna dobrobytu, a na koniec pozagłębiałem się w skomplikowaną psychikę kowbojów eksterminujących poszukiwaczy złota z Procjona, w filmie "Kowboje i obcy". To się posuwa w naprawdę interesującym kierunku z niecierpliwością oczekuje produkcji typu Wikingowie kontra Klingoni czy Predator vs Benedyktyni: Kysz poczwaro, oto woda święcona!
Ten mecz jakoś mnie usypia, chyba wyskoczę w ciepłą ciemność by pozamalowywać reflektory niemieckich autokarów. A swoją drogą z tego, co się zorientowałem to żadnego z okolicznych, aktywnych, a i paru nieaktywnych złodziei nie ma w domu...

- Co oni tam tak bębnią?
- Chcą żebyś przyszedł,
wzywają King Konga

(My)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz