sobota, 30 lipca 2011

Mam w głowie Shakirę. Kręci biodrami

Przebrałem się w obcisły dres adidasa
zdobyty ongiś jako trofeum:
- Och! Nie reagujesz na moje opięte wdzięki!
- Udaję martwą...

(My)

Balbiniaste stworzenie uciekło wysyłając Bossowi o północy sms pożegnalny. Teraz gość chodzi i dziwi się światu: czemu, przecież taki budyneczek to najwyżej pół etatu, a przecież on płaci za cały... nie dociera do niego najwyraźniej, że te dwie klatki maja metraż czterech zwykłych bloków a na podłogach nie leży zasrane lastryko tylko jasne kafelki. Wokół jest full gładkich, błyszczących elementów do pieszczenia, a lokatorzy kręcą przez judasze filmiki telefonami, które następnie wysyłają do administracji z adnotacją: Myła płytki pod niewłaściwym kątem, tak, że mazy naruszają mój zmysł estetyki i poczucie symetrii.
Jakoś nie zauważył, że ochroniarze zmieniają się tu jak magazynki do kałasza w Kopalni Wujek. Ja osobiście nie jestem jakiś specjalnie wywrotny jeśli chodzi o pracę, a moją nienaprawialną wadą jest głupota lojalności, ale i mnie zaczyna poważnie gnieść dysproporcja między wykonywaną pracą a zarobkami. Gdyby za każdym razem gdy dokłada mi kolejną robotę do grafiku dokładałby mi dychę do pensji to dostawałbym o jedną czwartą więcej kasy. Praca na kolejnych zastępstwach też jest dobijająca. Bywa, że pracuję za 3 osoby na raz, a według jego pokręconej logiki nie płaci za to, ponieważ wyrównuje się to, gdy ja idę na urlop. Jestem ciekaw, kiedy ja wezmę pięć tygodni urlopu.
Zmieniają mi też kanciapę. Muszę udać się w głąb, ku jądru ziemi, gdzie nie ma wody, prądu, kibla czy też większego sensu, jest za to pełno ciężkich, trzaskających drzwi, które trzeba będzie pokonywać taszcząc maszyny, ponieważ moje stare miejsce ma zająć Zarząd, cokolwiek to znaczy. Zapewne Zarząd nie zdaje sobie sprawy, że w tym pomieszczeniu nie działają telefony. Dan radzi zostawić zbuka w wentylacji, ewentualnie rozmnożyć myszy.
Ale to nic, będę miał własną, prywatną, długą kiszkę pod schodami. Nazwę ją Klubem Harrego Pottera i będę z niej rzucał zaklęcia Cruciatus na rodzaj ludzki powyżej.
Tymczasem ktoś genialny wpadł na pomysł, żebyśmy ścieli wszystko co żółte z iglaków. Iglaków jest około 150 i wszystkie umierają. Niestety nie żółkną też gałązkami, a listkami i połówkami listków, czujemy się więc jak fryzjerzy cieniując i podcinając. Nie muszę też wspominać, że po naszym przejściu krzaki wydają się osobliwie mniejsze.
I tyle impresji zawodowych. Jest tego więcej ale nie chce mi się już o tym myśleć. Dziś idziemy ze Szponiastą na podwójne urodziny jej ciotek, bliźniaczek. Po raz kolejny ucieknie mi Katabuk, który Marzan będzie czytał w Teatrze w oknie na Długiej. Na zewnątrz pięknie szerzy się lipcopad. Turyści wywożą mokre wspomnienia.

- Plastikowy dżem?!
- A co jedzą lalki Barbie?

(My)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz