piątek, 10 czerwca 2011

38 par niewielkich oczu

Idę sobie plażą, uśmiecham się
w zamyśleniu, a tu wychodzi
z wody jakiś przystojniak. Patrzę
Fajne włosy, fajna głowa i broda.
Jakie ramiona, o jaka klata, ooo
plaża nudystów...

(Kudłata)

Szponiasta wraca do domu, a tu cicho, pusto, nikogo nie ma... tylko na środku jej pokoju stoi profesjonalny stół operacyjny a wokół walają się narzędzia... Tia, a to tylko jej siostra kastrowała czyjegoś kota.
Do rozświetlonej pośród nocy pakamery wdarły mi się rozwścieczone ćmy. Z pięć czy sześć sztuk, latały wokół i obijały się z trzepotem o ściany. Kładąc się spać czułem się jak w czaszce wariata. Do tego jeszcze to niemiłe przeświadczenie, że jak zasnę to któraś usiądzie mi na ustach, co z nieznanych przyczyn wywołuje u mnie delikatną histerię.
Ostatnio pełzłem na 3żagle na piątą, żeby podlewać, bo jak się okazało (po raz kolejny) koszenie trawy przy 35 stopniach powoduje u niej nagłą zmianę koloru i stanu skupienia, gdy odlatuje z wiatrem w głąb lądu. Szef zakupił mi profesjonalny sprzęt, któremu w sumie brakuje tylko dopalaczy i stateczników, oraz znacznie mniej profesjonalne, długaśne węże, które dostawały tu i ówdzie takich zabawnych burchli, które po jakimś czasie, krótszym niż dłuższym, pękały siekając mieszkańców skoncentrowanymi wiązkami wody. Ale co tam, póki taśmy, póty nadziei. Teraz na szczęście znów odnalazła nas Antarktyda, ale jeszcze parę dni temu mieliśmy tu mały fenomen: Burze zwalające na Brzeźno hektolitry wody, ale tylko do granicy dzielnic, tak że i tak musiałem wstać przed świtem przebrodzić te półtorej kilometra przez grząską klęskę żywiołową i podlewać suchą jak pieprz Zaspę.
Znów kąpaliśmy z babką psa, który znalazł sobie kolejną przyjazną kupę, w której się mógł wytarzać, konstruuję sobie właśnie taki specjalny wysięgnik i wyrzutnię balonów z wodą. Następnym razem przywiąże się bestię z drugiej strony ogródka i... gotowe! Bulgocząca, mokra dziura w trawniku, no może jeszcze ogon.
Na Mariackiej jakiś koleś pozował do zdjęcia, które robił mu jakiś dwulatek siedzący w wózku. Aparat był dla niego trochę za ciężki i tak zabawnie mu się bujał, gdy próbował wycelować.
Kończę, muszę przygotować 12 świec, obiad i się oświadczyć. Najlepszy numer, że informacja o tym będzie kryć się w pendrajwie, leżącym w torebce Szponiastej, podczas gdy ona sama będzie siedzieć pośród tych wszystkich świec, obrusów i papryczek z fetą, i zastanawiać się o co chodzi. Muahahaha!

No dobra, kogo ja chcę oszukać, od razu się domyśli. Przecież to kobieta. My geniusze zła nie mamy lekko.

...losuj te karteczki z
hełmofonu i niech moc
czołgu będzie z tobą

(Lady Pazurek)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz