piątek, 13 maja 2011

Twoja stara szuka Zagubionych

- Zobacz kochanie: Nasutnik Lennonki.
- Nie głaszcz go.

(My)

Piątek, poranek. Deszcz. Padało całą noc. W końcu to chyba pierwszy prawdziwy deszcz w tym roku. W pracy nie poszaleję, a takie miałem wspaniałe plany ekspansji i podboju.
Ostatnio wreszcie zrobiło się ciepło, po polarnej majówce miałem wrażenie, że resztę roku spędzę w kurtce albo zaszyty w worek od kartofli. Stałem ostatnio w samej koszulce nieopodal Końca Świata pozwalając by wieczór delikatnie opływał mi skórę i patrząc jak do portu wpływa coś przedziwnego. Wyglądało jak skrzyżowanie ogromnej wanny z małym miastem, gdyby to był człowiek to holowniki sięgały by mu mniej więcej do kolan. Miasta skrzyły się nad zatoką, dosłownie światła migotały sprawiając, że cały obraz zdawał się nierealnie bajkowy.
Ostatnio do Miasta zaczęły przypływać największe statki świata. Kontenerowce większe od lotniskowców. Teraz przy DTC stoi sobie długa jak dwa statki Maersk Elba, największa maszyna jaka kiedykolwiek wpłynęła na Bałtyk – 366 metrów długości, a niedługo przypłynie Eleonora, która ma prawie 400 – dwa Pałace Kultury leżące jeden z drugim, no, może bez iglic. W ruchu wyglądają jakby oderwał się kawałek lądu.
Poza tym wykąpałem z babką psa, bo bydle wytarzało się w jakiś psich perfumach (Kupa albo coś zdechłego) a ma zwyczaj spać z babką w łóżku pod kołdrą. Po tym traumatycznym dla wszystkich stron zdarzeniu wszyscy zaszyli się po kątach, by się wysuszyć i leczyć rany.
Byliśmy też ostatnio na „Thorze”, jeśli chodzi o film, cóż najlepiej zapamiętałem rozwiązania architektoniczne, treść już zacząłem zapominać.
W pracy mam dostęp do gazet różnych opcji i z zapartym tchem obserwuję zimną wojnę Jastruna z „Złorzeczę Rze”. Ostatnio przywlokłem stamtąd klosz do lampy, gdy moja Pociecha go ujrzała, stwierdziła, że z pewnością docenią go wszystkie muchy. Będą ostatkiem sił docierać do jego wnętrza by umrzeć, i już wkrótce będę miał pod sufitem ekwiwalent cmentarzyska słoni.
I tak to się toczy, szarość i błękitność dnia. Nabyłem drogą kupna, wraz z wyborczą, wszystkie trzy części Piratów z C i mogę na reszcie śledzić z zapartym tchem losy mojego ulubionego bohatera tej opowieści – Kapitana Barbossy.

- Indyjczyk pytał czy może dzwonić
do mnie na komórkę.
- Odpowiedz mu, że konsylium składające
się z mnie i mnie powiedziało „Nie”.

(My)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz