-
Zobacz kochanie: Nasutnik Lennonki.
-
Nie głaszcz go.
(My)
Piątek,
poranek. Deszcz. Padało całą noc. W końcu to chyba pierwszy
prawdziwy deszcz w tym roku. W pracy nie poszaleję, a takie miałem
wspaniałe plany ekspansji i podboju.
Ostatnio
wreszcie zrobiło się ciepło, po polarnej majówce miałem
wrażenie, że resztę roku spędzę w kurtce albo zaszyty w worek od
kartofli. Stałem ostatnio w samej koszulce nieopodal Końca Świata
pozwalając by wieczór delikatnie opływał mi skórę i patrząc
jak do portu wpływa coś przedziwnego. Wyglądało jak skrzyżowanie
ogromnej wanny z małym miastem, gdyby to był człowiek to holowniki
sięgały by mu mniej więcej do kolan. Miasta skrzyły się nad
zatoką, dosłownie światła migotały sprawiając, że cały obraz
zdawał się nierealnie bajkowy.
Ostatnio
do Miasta zaczęły przypływać największe statki świata.
Kontenerowce większe od lotniskowców. Teraz przy DTC stoi sobie
długa jak dwa statki Maersk Elba, największa maszyna jaka
kiedykolwiek wpłynęła na Bałtyk – 366 metrów długości, a
niedługo przypłynie Eleonora, która ma prawie 400 – dwa Pałace
Kultury leżące jeden z drugim, no, może bez iglic. W ruchu
wyglądają jakby oderwał się kawałek lądu.
Poza
tym wykąpałem z babką psa, bo bydle wytarzało się w jakiś psich
perfumach (Kupa albo coś zdechłego) a ma zwyczaj spać z babką w
łóżku pod kołdrą. Po tym traumatycznym dla wszystkich stron
zdarzeniu wszyscy zaszyli się po kątach, by się wysuszyć i leczyć
rany.
Byliśmy
też ostatnio na „Thorze”, jeśli chodzi o film, cóż najlepiej
zapamiętałem rozwiązania architektoniczne, treść już zacząłem
zapominać.
W
pracy mam dostęp do gazet różnych opcji i z zapartym tchem
obserwuję zimną wojnę Jastruna z „Złorzeczę Rze”. Ostatnio
przywlokłem stamtąd klosz do lampy, gdy moja Pociecha go ujrzała,
stwierdziła, że z pewnością docenią go wszystkie muchy. Będą
ostatkiem sił docierać do jego wnętrza by umrzeć, i już wkrótce
będę miał pod sufitem ekwiwalent cmentarzyska słoni.
I
tak to się toczy, szarość i błękitność dnia. Nabyłem drogą
kupna, wraz z wyborczą, wszystkie trzy części Piratów z C i mogę
na reszcie śledzić z zapartym tchem losy mojego ulubionego bohatera
tej opowieści – Kapitana Barbossy.
-
Indyjczyk pytał czy może dzwonić
do
mnie na komórkę.
-
Odpowiedz mu, że konsylium składające
się
z mnie i mnie powiedziało „Nie”.
(My)
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz