Wszystkie
religie świata
wymyślił
diabeł by skryć
Boga
przed człowiekiem
(skądś)
W
sumie nie odczuwam dziś potrzeby żeby pisać. Piszę żeby
powkurwiać diabła – południka, który spoczywa mi na ramieniu,
wywija kolczastym penisem czy innym chwostem i czułym głosem cedzi:
Nnnie chceee ciii się...
W
niedziele połamało mi plecy i chodzę cokolwiek sztywny i pochylony
z lekka w prawo. To zadziwiające jakie przy zwykłych czynnościach
domowych można wykonać akrobacje, tylko po to by nie używać
niektórych partii mięśni, czy uniknąć zginania się w pasie.
Babka nasmarowała mnie jakimś różowym, świecącym z lekka,
promieniotwórczym paskudztwem, które pali żywym ogniem.
Twierdziła, że to bardzo zdrowe, rozprowadzając równocześnie
paćkę grubą, gumową rękawicą. Na pierwszą noc wziąłem też
od niej Vicodin. Dziam, dziam, dziam... Tego, świat po Vicodinie
jest naprawdę piękny. Prowadzę tryb życia, którego środkiem
ubocznym jest to, że ciągle coś mnie boli, gdybym się kiedyś
obudził i nic by mnie nie bolało byłbym z pewnością bardzo
zakłopotany. Po wielkim V nie bolało mnie nic. Myśli stały się
ciepłe i sympatyczne, a burza, która w nocy rozświetliła niebo na
biało dostarczyła mi wiele radości i przeniezwykłych wrażeń.
Przyznam, że zastanawiałem się nad kontynuowaniem kuracji, w
nadziei, że zacznie mi się ukazywać Amber w niezobowiązująco
rozpiętym lekarskim fartuchu, pod którym będą się pysznić
Sekrety Victorii, ale Szponiasta zdusiła ten projekt w zarodku
stanowczo twierdząc, że tematem moich widziadeł może być ona i
tylko ona.
Czytam
znowu Eddingsa. Tom za tomem. Zawsze to robię gdy życie staje się
nieznośne. Gdybym miał wybrać sobie jakiś świat z całego
multiversum, to byłby to zapewne, któryś ze światów Eddingsa.
I
tyle, jeśli uda mi się sprzedać monetę to pójdę dziś zresztą
towarzystwa na „Priesta”, jeśli mi się nie uda też pójdę,
tyle, że ktoś z towarzystwa będzie zdecydowanie nieszczęśliwy.
Sztuka
– bomba zegarowa z pozytywką
(Lec)
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz