-
Miałeś mnie zamknąć w wieży
i
karmić ciastem.
-
Ta, wkrótce wypełniłabyś tę
wieżę
sobą...
-
... i ciastem.
Dziś
szalałem po zakamarach i przesiąkałem detergentami. A potem dymem
i łyskaczem. Wytoczyłem tez z katakumb naszą rozdygotaną
kosiarkę. Gdy ją odpaliłem, mógłbym przysiąc, że nawet słońce
przygasło. Rzygnęła na boki przeróżnościami i pomknęła na
przełaj przez murki, krawężniki i przypadkowe ciała jeży wlokąc
mnie za sobą. Obecnie jestem szczęśliwie obżarty i wysmarowany
sosem do nachos. Jutro stanę za to oko w oko z przyszłymi teściami
i domowym pasztetem. Tyle, sija idę zobaczyć ile waży koń
trojański.
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz