środa, 20 kwietnia 2011

Chcesz się uwolnić od pracy? Wykonaj ją.

Pani będzie o was dbać.
Będziecie wielkie...

(Avatar rozpakowując przesyłkę z mięsożernymi roślinami)

Tia, Avatarna zakupiła rosiczkę, muchówkę i dzbanecznika. Troskliwie sprokurowała im symulator bagna, napełniała paszczęki wodą destylowaną i przeganiała zainteresowane zmianami dietetycznymi koty. Potem penetrowały z Lenn sieć w poszukiwaniu porad dotyczących karmienia. Ja osobiście uważam, że pewnego dnia, po przyjściu z zajęć Av odkryje w rosiczce wierzgającą tylną część kota. Ostatecznie, aby ludzkim odruchom stało się zadość (Nie patrz w dół, nie oglądaj się, nie dotykaj bo upierdoli ci rękę), popodniecały rosiczkowe receptory i kwiliły szczęśliwe patrząc jak paszczęki zaciskają łapczywie poszukując kontaktu z ich tkanką miękką. Lenn się śmieje, że gdy będzie nadchodziła pora karmienia to cała grządka będzie kłapać zachęcająco.
Ja powoli wracam w siebie. Przeszedłem w dwa i pół dnia ekspresową anginę, którą dostałem jako bonus do miłości. Oczywiście apogeum nastąpiło w niedziele, kiedy akurat świat przykryła swym jedwabistym ciałem wiosna, niebo nabrało modrości dubajskiego basenu a słońce zalało wszystko miodowym złotem. Nie mogłem oczywiście zignorować takiej prowokacji, więc zataczając się, potykając o krawężniki i przystając co czas jakiś by ciężko podyszeć udałem się do epicentrum, uznałem, że jeśli mam skonać to pod niebem i na stojąco. Po drodze zgarnąłem Pazurzastą, która stawiała mnie do pionu, twierdząc, że ludzie na ulicach się o mnie martwią. Nie byłem akurat tego dnia specjalnie komunikatywny, za to świat widziany z onirycznych, różowawych głębin Pazurkozy był doprawdy nieziemski. Nie ma co narzekać, takaż jest cena obściskiwania, gorących, rozgorączkowanych kobiet, ale nie ma co się oszukiwać, było warto.
W CSA zaczęli widzieć duchy. Nie wiem czemu ale byłem na to gotów od jakiegoś czasu. Teraz tylko czekam, aż pojawi się Godzilla. „Poruczniku mamy tu taki dziwny ślad. To chyba odcisk palca, ale jest naprawdę zajeeebisty.”
Za to wczoraj zapoznaliśmy Lenn z Sheldonem z „Big Bang Theory” zdaje się łyknęła przynętę ze spławikiem, wędkarzem i kawałkiem brzegu.
Dobra, spadam do pracy. Nasz El Duce wpadł na pomysł, że przed świętami musi być posprzątane świątecznie i uśmiechnęło się nagle do nas dwa miliony okiem i rozwarły szczęśliwie paszcze hal garażowych, które w najbliższym czasie będę smerał różnymi wynalazkami Szatana po podniebieniu. Było takie opowiadanie „Człowiek, który zjadł świat”. Teraz będzie „Hala, która pożarła człowieka” i zadławiła się i rzygała samochodami bo to był kiszczak, a z kiszczakami jest tak, że nigdy nie wiesz czy ty jesz go czy on ciebie.

Czy wiedzą państwo co to jest:
czerwone i szkodzi na zęby?
Cegła, proszę państwa, cegła.

(Bitwa na głosy)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz