wtorek, 12 kwietnia 2011

Jesteśmy iluzją

Jeden okręt podwodny klasy Ohio
ma na pokładzie arsenał mogący
wywołać zniszczenia 25 razy
większe niż II wojna światowa

Taaak, znowu byliśmy na Sucker Punch i podobał nam się jeszcze bardziej. Nawet dyżurny ponurak Pomeranii Dan stwierdził, że jest niezły, w jego przypadku to niemal jakby entuzjastycznie wykonał taniec godowy na włosach łonowych stukając kastanietami przyszytymi do sutków.
Odprowadziłem mojego Szpona Bojowego. Noc była ciepła i nabrzmiała treścią po deszczu, Miasto wokół cichło. Stałem na przystanku, gdy nagle za wiaty wychynął bezszelestnie pordzewiała amfibia śmierci, obwieszona gibającymi się przeróżnościami. Wyskoczyła z niego para ludzi szaf, obleczonych w skóry i błyszczących łysymi glacami w świetle ulicznych latarni, w rękach trzymali jakieś niezidentyfikowane, podłużne przedmioty. Rzucili się w moim kierunku a ja pomyślałem, że to moja ostatnia godzina. Tymczasem oni rozwichrzając mi włosy przemknęli z obydwu stron i zaczęli intensywnie szorować wiatę... Zaraz potem dotarł tramwaj i nocni czyściciele wiat Doktora Zło pozostali rozmazującym się wspomnieniem.
Wracając, nadal pełen świetlistych energii dojechałem do samego końca linii i wylądowałem Na Rogu. Okazało się, że jest tu część ekipy, raźno nabijająca się z łikendowego wystąpienia Kaczuszki i pijąca zdrowie rosyjskiej mgły, żeby była gęsta i zdrowo rosła. Opowiedziałem skąd wracam i co w związku z tym i nagle ktoś odpalił punchową ścieżkę dźwiękową dziewczyny wskoczyły na stoły i zaczęły się wić, Kulfon też wskoczył niestety by zaprezentować niezwykle skomplikowany układ ruchów trakcyjnych. Na szczęście celnie rzucona popielniczka zakończyła jego taneczne aspiracie. Wszyscy odryczeliśmy z Emilii „Sweet dreams”, potem co niektórzy powyli do „Tomorrow never knows”. Najwyraźniej nie tylko my z Pazurzastą mamy głowy wypełnione po brzegi tą ścieżką. Ale od razu mówię, nie słuchajcie tej muzyki bez obejrzenia filmu.
No nic czas iść do roboty, robota to kochanka, która nigdy się nie nudzi i zawsze z radością wita twoją obecność. Niecierpliwie czeka na twój dotyk i z radością spije z twych ust ostatni oddech.

Siedzi Pinokio nad rzeką i filozofuje:
Dziwna to sprawa, i poczęcie nie-
pokalane i ojciec cieśla...

(Angora)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz