- O
do licha! Udało nam się przelecieć!
-
Nie wiem co mnie bardziej przeraża,
twoje
zaskoczenie czy fakt, że płoniemy
(Armada)
Pomogłem
jakiejś fajnej laseczce z wózkiem i zakupami w tramwaju. Szliśmy
potem kawałek w tym samym kierunku a na pożegnanie dostałem od
niej wizytówkę Night Clubu „Amor” z odręcznie napisanym
imieniem „Ada”. A więc chłopaki jeśli byt wam doskwiera a
plemniki reagują niepokojem i ruchami Browna na
osiemdziesięcioletnią, bezzębną teściową kolegi, to wiecie co
robić, jazda do tramwajów wynosić kobietom wózki. Tylko
upewnijcie się najpierw czy hipotetyczna matka udziela wam uprzednio
zgody na ten desperacki czyn, bo możecie poczuć pod żebrami
stalowe wąsy paralizatora i 10 000 volt. Choć przyznaję, że w
zatłoczonym tramwaju, gdzie wszyscy stykają się ciałami może
mieć to własności edukacyjne (Czy pan Zenek na końcu wagonu też
się zatrzęsie), tudzież rozrywkowe.
A
tak poza tym szef zostawił mnie bez kasy na dzień kobiet. To coś
porównywalnego z tym momentem w Resident Evil, gdy idziesz
podziemiami pełnymi żarłocznych nieumarłych i nagle gaśnie ci
latarka. Jak spytasz, to żadna kobieta nie obchodzi i nie chce tych
żałosnych, poniżających kwiatów, ale spróbuj nie dać. Nagle
znajdujesz się w sytuacji, gdy nic nie widać, nic nie słychać,
ale masz wrażenie, że coś złowrogiego porusza się w ciemności
za plecami... i mlaszcze.
Ostatnio
nachodzi mnie coraz częściej myśl by zastosować zasadę: „Jaka
płaca taka praca” i zabrać do roboty karimatę... i może jakiś
kocyk. Misia przytulankę? Drinki z parasolkami?
Obejrzeliśmy
ostatni parodię Zmierzchu. Eksterminujące się nawzajem, lotne
watahy nastoletnich fanek Edwarda i Jacoba, Jacob zmieniający się w
złowrogiego, krwiożerczego cziłałę te rzeczy. Przedtem
obejrzeliśmy Czarnego Łabędzia, to jeden z tych filmów, które
ratuje koniec. Przez większość seansu człowiek zastanawia się po
co właściwie to ponure, oklepane badziewie ogląda, aż przychodzi
koniec i banał nabiera perlistych odcieni.
Hmmm,
w sumie powinienem już wychodzić do pracy... Eeee tam, przecież
nikt mi za to nie zapłacił, a i podwyżka była obiecana, jak bonie
dydy, w styczniu. Może przejdę się na spacer, wszak pogoda jest
piękna i zrobiło się osobliwie ciepło, biorąc pod uwagę, że
dwa tygodnie temu temperatura oscylowała około minus dwudziestu.
Mały spacerek, do WhiteTown i z powrotem, może nawet starczy czasu
na pracę.
A po
południu idziemy na „Salę samobójców”, dziś wieczorem
wszyscy będziemy Emo, jak to kiedyś odkrywczo stwierdził TT,
montując do szlifierki kontowej piętnaście nożyków do tapet. Do
dziś nie wiem po co mu to było, przecież takim zestawikiem można
by rozpylić drewnianą ścianę.
Kobiety
to niby słaba płeć,
ale
spróbuj w nocy przeciągnąć
kołdrę
na swoją stronę.
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz