piątek, 4 marca 2011

Kochając się powoli na środku złocistej mozaiki

Niebo zrobiło się czarne, z jego
serca wystrzeliła błyskawica i
uderzyła w serce morza

(Nora Roberts)

Jest tłusty czwartek. Ale ja zawstydziłem tłusty czwartek – jestem tłusty przez cały rok. W nocy wpadłem do znajomej piekarni. Jej zapach niosący się pośród jedwabników hoteli asystenckich wielokrotnie uratował mi o świcie życie. Nie zostało tam wielu ludzi z czasów, kiedy tam pracowałem, ale wystarczająco by rozebrać się do koszulki i trochę pośmiać pośród ciepłych wirów mąki. Nie ma lepszego momentu by wpaść na noc do piekarni, niż wigilia Tłustego Czwartku, w tę jedną noc robi się tyle pączków co normalnie przez pół roku. Ludzie są wyczerpani po ostateczne granice wisielczego humoru. Przekrzykują się potwornościami jakie można by umieścić w pączku w ramach niespodzianki, a w chwilach gdy kolejna partia idzie w temperaturę, niosą niczym ofiarę dla bogów smalcu, małą, wierzgającą, Czarną Ewkę w kierunku kadzi z lukrem. Mam teraz słodko za paznokciami i w wąsach. Pierwszy raz od dawna zamiast kurzu wytrząsałem z włosów cukier. Po zmianie udaliśmy się na tajejącą plażę i z pomącą pięciu litrów Sangrii i odnalezionego w tajemniczych okolicznościach literka Żołądkowej uczciliśmy nadejście wiosny i ponowną młodość świata.
Na sekundę horyzont rozświetlił srebrzysty blask, zaraz potem wychynęły zza niego szkarłatne żagle słońca. Wrzeszczeliśmy na całe gardło, gubiąc na chwilę patynę i chropowatość przeminionych lat. Nasze małe, drżące na wietrze, piaszczyste epicentrum wszystkich marzeń. Ci, którzy mogą patrzeć na morze znają smak wszystkich możliwych tęsknot. W równym szumie fal słyszą tętno świata.
Co dzień patrzę z okna łazienki jak śnieg cofa się w głąb trawnika.

Szukali wybiegu dla młodego lwa.
Miejscowy ksiądz zgodził się by
biegał po miejscowym cmentarzu.
Wykazał się specyficznym poczuciem
humoru pozwalając lwu biegać po
grobach chrześcijan.

(TV)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz