Niebo
zrobiło się czarne, z jego
serca
wystrzeliła błyskawica i
uderzyła
w serce morza
(Nora
Roberts)
Jest
tłusty czwartek. Ale ja zawstydziłem tłusty czwartek – jestem
tłusty przez cały rok. W nocy wpadłem do znajomej piekarni. Jej
zapach niosący się pośród jedwabników hoteli asystenckich
wielokrotnie uratował mi o świcie życie. Nie zostało tam wielu
ludzi z czasów, kiedy tam pracowałem, ale wystarczająco by
rozebrać się do koszulki i trochę pośmiać pośród ciepłych
wirów mąki. Nie ma lepszego momentu by wpaść na noc do piekarni,
niż wigilia Tłustego Czwartku, w tę jedną noc robi się tyle
pączków co normalnie przez pół roku. Ludzie są wyczerpani po
ostateczne granice wisielczego humoru. Przekrzykują się
potwornościami jakie można by umieścić w pączku w ramach
niespodzianki, a w chwilach gdy kolejna partia idzie w temperaturę,
niosą niczym ofiarę dla bogów smalcu, małą, wierzgającą,
Czarną Ewkę w kierunku kadzi z lukrem. Mam teraz słodko za
paznokciami i w wąsach. Pierwszy raz od dawna zamiast kurzu
wytrząsałem z włosów cukier. Po zmianie udaliśmy się na
tajejącą plażę i z pomącą pięciu litrów Sangrii i
odnalezionego w tajemniczych okolicznościach literka Żołądkowej
uczciliśmy nadejście wiosny i ponowną młodość świata.
Na
sekundę horyzont rozświetlił srebrzysty blask, zaraz potem
wychynęły zza niego szkarłatne żagle słońca. Wrzeszczeliśmy na
całe gardło, gubiąc na chwilę patynę i chropowatość
przeminionych lat. Nasze małe, drżące na wietrze, piaszczyste
epicentrum wszystkich marzeń. Ci, którzy mogą patrzeć na morze
znają smak wszystkich możliwych tęsknot. W równym szumie fal
słyszą tętno świata.
Co
dzień patrzę z okna łazienki jak śnieg cofa się w głąb
trawnika.
Szukali
wybiegu dla młodego lwa.
Miejscowy
ksiądz zgodził się by
biegał
po miejscowym cmentarzu.
Wykazał
się specyficznym poczuciem
humoru
pozwalając lwu biegać po
grobach
chrześcijan.
(TV)
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz