Zawsze
poruszaj się szybko
nigdy
nie wiesz co cię dogania
(Pratchett)
Przez
pół nocy podążałem z Rolandem przez napromieniowane przestrzenie
czwartego tomu, ku podnóżu Czarnej Wieży. W tle dudniła transowa
muzyka, zza okna dobiegał śmiech potworów. Nad ranem wyszedłem
poszukać resztek księżycowego światła. Ulicami parskając sunęły
jeże. W parku czaił się duch mojego dziadka, a piach plaży był
miękki i zimny niczym alabaster skóry wampirzej kochanki.
Dziś
pogoda rozkwitła słońcem, a ja zabieram towarzyszy na wycieczkę
po podszewce Miasta. Nadal nie wiem, czy wszystkie wybrane drogi są
drożne, ale w końcu gubienie się i znajdywanie to najlepsza część
zabawy.
Gdzieś
tam daleko, z rykiem turbin, Europa ciągnie na wojnę. Pierwszy raz
w historii wspólnie idziemy porządkować świat. Amerykanie muszą
czuć się lekko skonfundowani. Z drugiej strony ruszyliśmy za późno
o całe tygodnie a całością dowodzą Francuzi...
Marzan
wraz z poetami powędrował na krucjatę przeciwko Agorze. W sumie
mógłbym powlec się za nimi. Może Wyborcza wypłaciłaby mi kasę
za użycie bez pozwolenia wiersza o falowcu. Nie to żebym był jakoś
specjalnie zły, ale przydałoby się trochę kasy na ślub.
Na
razie składając priony agresji na ołtarzu przemocy sprofanowałem
trzech studentów, którzy używali w stosunku do mnie karygodnych
epitetów i machali mi rękami przed twarzą. Epitety w sumie
spłynęły jak rzadki kał po mojej łuskowatej skórze, ale te
ręce... to jak pluskać palcami o powierzchnię wody w akwarium z
piętnastokilową, plejstoceńską piranią.
Borys
chyba poprztykał się ze ślubną i stał mi w nocy pod furtką, ale
obecnie jestem na niego z lekka zirytowany po tym co mi zrobił za
pomocą jakiegoś potwornego, różowego destylatu, cisnąłem więc
w niego jeżem, i to wcale nie jest żart. To tylko moja babka
dziwiła się skąd jej psica wzięła takie brunatne piłki do
zabawy.
Prawdziwi
mężczyźni są tam,
gdzie
przegnały ich kobiety.
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz