niedziela, 20 marca 2011

Jedno słowo dzieli cię od śmierci panie, proszę mów dalej...

Zawsze poruszaj się szybko
nigdy nie wiesz co cię dogania

(Pratchett)

Przez pół nocy podążałem z Rolandem przez napromieniowane przestrzenie czwartego tomu, ku podnóżu Czarnej Wieży. W tle dudniła transowa muzyka, zza okna dobiegał śmiech potworów. Nad ranem wyszedłem poszukać resztek księżycowego światła. Ulicami parskając sunęły jeże. W parku czaił się duch mojego dziadka, a piach plaży był miękki i zimny niczym alabaster skóry wampirzej kochanki.
Dziś pogoda rozkwitła słońcem, a ja zabieram towarzyszy na wycieczkę po podszewce Miasta. Nadal nie wiem, czy wszystkie wybrane drogi są drożne, ale w końcu gubienie się i znajdywanie to najlepsza część zabawy.
Gdzieś tam daleko, z rykiem turbin, Europa ciągnie na wojnę. Pierwszy raz w historii wspólnie idziemy porządkować świat. Amerykanie muszą czuć się lekko skonfundowani. Z drugiej strony ruszyliśmy za późno o całe tygodnie a całością dowodzą Francuzi...
Marzan wraz z poetami powędrował na krucjatę przeciwko Agorze. W sumie mógłbym powlec się za nimi. Może Wyborcza wypłaciłaby mi kasę za użycie bez pozwolenia wiersza o falowcu. Nie to żebym był jakoś specjalnie zły, ale przydałoby się trochę kasy na ślub.
Na razie składając priony agresji na ołtarzu przemocy sprofanowałem trzech studentów, którzy używali w stosunku do mnie karygodnych epitetów i machali mi rękami przed twarzą. Epitety w sumie spłynęły jak rzadki kał po mojej łuskowatej skórze, ale te ręce... to jak pluskać palcami o powierzchnię wody w akwarium z piętnastokilową, plejstoceńską piranią.
Borys chyba poprztykał się ze ślubną i stał mi w nocy pod furtką, ale obecnie jestem na niego z lekka zirytowany po tym co mi zrobił za pomocą jakiegoś potwornego, różowego destylatu, cisnąłem więc w niego jeżem, i to wcale nie jest żart. To tylko moja babka dziwiła się skąd jej psica wzięła takie brunatne piłki do zabawy.

Prawdziwi mężczyźni są tam,
gdzie przegnały ich kobiety.

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz