A
cześć, właśnie sparaliżowałam
mojego
chłopaka, a co u was?
(Lady
Pazurek)
Na
czas ruchu obrotowego Ziemi wpływa śnieg czy liście na drzewach.
Latem czas płynie wolniej choć szybciej płyną myśli. Tymczasem
ponad krajem szybują biedronki i pożerają polityków. Kaczyński
jak ostatni debil przepłacił o dwie dychy za zakupy. Ja odnalazłem
wymordowany las, spod którego pierzynki wyrwano wprost w światło
dnia starodawne moczary, a wszystko to dla dwóch nowiuteńkich
słupów energetycznych. Mam ochotę wysadzić skurwysynów. Ale nie,
jest dobrze, jest pięknie, chodzę teraz bez przerwy głodny i
wkurwiony. Przez cztery dni walczyłem w obłokach pyłu z maszynami,
gdzieś w zapoconych wnętrznościach ziemi, ziemia mści się
chłodem, jak napisał jakiś nieważny poeta. Wszyscy poeci są
nieważnie. Są. Nikt ich nie zna, nikt ich nie czyta. Wszyscy ich
lekceważą i kojarzą z rymowaniem. Poeta w czasach dobrobytu to
nadgniły anachronizm, tak nieadekwatny jak list pachnący płatkami
róż w czasach Facebooka.
Dan
znów prawił farmazony o płacy maksymalnej dla wszystkich, zupełnie
nie kumając, że zamordowałoby to większość tego, co tworzy z
nas ludzi i obywateli, choć z drugiej strony „Gdy człowiek
zapomina, że jest zwierzęciem zaczyna przegrywać”. Zgadzam się
z nim jednak, że nastającym pokoleniom brakuje jakiegoś istotnego
elementu, jakiejś podstawy, wyczucia właściwości. Potniesz
inaczej bułkę a oni się dziwią, że tak można i tracą w obliczu
takiego zaburzenia poczucie komfortu. Niby są elastyczni i potrafią
się dostosować, ale tylko do chwili gdy zmiany mieszczą się w
pewnych granicach pojmowanej przez nich realności. Szliśmy ostatnio
z Szrapnelem drogą na bagna, ominęło nas trzech nabuzowanych,
łysawych byczków. Burknęli, my odburknęliśmy. No to zawrócili
za nami i wyraźnie prą na zderzenia. Spojrzeliśmy po sobie,
rozejrzeliśmy się po ziemi, po czym nazbieraliśmy kamieni i
zaczęliśmy w nich rzucać... a ci się zatrzymali i stoją z
szokiem w oczach. Nie do pojęcia, naprawdę nie wiedzieli co robić.
Gdybyśmy się naprawdę przyłożyli do celowania, to moglibyśmy
położyć ich tam trupem na miejscu, zanim w końcu zdecydowali się
na odwrót.
Jutro
ma nadciągnąć nad nas radioaktywna chmura z Japonii. Zakładam, że
kombinacja zupek chińskich i zamiłowania do tanich substancji
zawierających alkaloidy pozwoli mi jeszcze zatańczyć na waszych
grobach. Karwatwa, ależ ja potrzebę jakiegoś kataklizmu!
Pesymista
to optymista, tylko
lepiej
poinformowany. On wie,
że
życie stoi przed nim otworem,
tyle,
że wie co to za otwór.
(RMF
Max)
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz