czwartek, 3 lutego 2011

Wypuściłaś z rąk gadającego faceta?

- Opowiem wam historię o odwadze
i tchórzostwie, o krwi, śmierci i życiu,
o miłości i stracie...
- Czy są w niej potwory - Zapytała jedna
z młodszych dziewczynek, a jej niebie-
skie oczy rozbłysły.
- Potwory są wszędzie- odparł starzec.

(Nora Roberts)

Suka, jednorazowa dziwka i dresiara o żałosnym guście, i ta przechodzona hetera wciąż nie rozumie, że nie potrzebuje żadnych antagonistów, sama sprawia, że każdy kto ma z nią styczność prędzej czy później zaczyna się nią brzydzić. Jak to powiedział Garfield „W życiu nie tyle przerażają mnie jego doliny, co dołki”.
Zupełnym przypadkiem trafiłem na jakieś ognisko, gdzieś w lasach za WhiteTown. Załapałem się na kiełbaski, gorącą Sangrie i śpiewy na zimnie do ostatecznego zdrapania gardła. Rano mówiłem jak Lord Vader, co wzbudzało wokół pewną dozę szacunku. Zawsze chciałem mieć taki przepity głos, kobiety uwielbiają te niskie, wibrujące oktawy tuż przy uchu. Zastanawiało mnie ile etylenu musiałbym zaabsorbować by taką chrypkę sobie wyrobić. Ukoronowaniem wieczoru były cztery propozycje udania się w bardziej intymne miejsce, od paru dobrze bawiących się dam. To chyba te włosy, zawsze gdy pozwalam im rosnąć dzieją się zabawne rzeczy.
Pod koniec moje wspomnienia tracą nieco na ostrości. Ktoś podwiózł mnie do domu Quadem... mógł być to też naprawdę mały samochód. W każdym razie było nas na nim ze 4 osoby a z tyłu jechał drugi taki. Jeździliśmy po Brzeźnie poszukując mojej ulicy... a Brzeźno jakoś dziwnie wyglądało tej nocy... Powstaje pytanie, co też do cholery pływało w tej Sangrii, skoro wydawało nam się, że ulice się zapętlają, a na końcu jednej z nich widać Wieżę Eiffla.
Ostatecznie pchaliśmy pojazdy. Coś tam było, że w pewnej chwili nie mogliśmy jednego ruszyć, po długiej i wnikliwej debacie na środku ulicy, uznaliśmy, że to na pewno wielki, drapieżny tasiemiec z piekła (Armed Tasiemiec From Hell), przebił się przez asfalt i przyssał się do podwozia. Potem baliśmy się zajrzeć pod spód. Potem wycofaliśmy wehikuł od krawężnika, na którym utknął. Następnie ktoś pił u mnie wodę z kranu i sądząc po śladach zagryzał mydłem. Mogło być ich więcej niż jeden. Zbudziłem się w skórze i glanach na dolnej kanapie, zamrożony z lekka i z bolesnym odciskiem czyjegoś telefonu na żebrach. Spałem na nim całą noc, a o świcie, wcisnąłem w wyszukiwarce „Dom” i usłyszałem w słuchawce równie zdarty jak mój głos pytający: Coooo jheeest? Thooo Jaaaa - wycharczałem.

Postaw mnie sukinsynu,
albo zmienię to miejsce w
księżycowy krater.

(Nora Roberts)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz