niedziela, 2 stycznia 2011

Wciąż kończę zaczynając

Nie wyglądasz jak babcia. Dlaczego
masz takie wielkie zęby? Dlaczego
w ogóle masz zęby?

(Potem)

Tuż przed świętami Dan otarł się o śmierć... karawan trącił go lusterkiem.
Nowy rok przyniósł totalną zmianę pogody. Zerwał się silny, wiosenny wiatr. Glacjał skuwający dotąd pochyły daszek za moim oknem wycofał się dyskretnie i spadł w dół na ryj z cichym plaśnięciem. O świcie uświadomiliśmy sobie ze Szponiastą, że na zewnątrz w blachy bębni ulewa, a na parapecie mamy nasze ekskluzywne lody w kształcie butelki szampana. Akcja ratownicza odbywająca się nago, w półmroku i na lekkim kacu była tyleż widowiskowa co nieskoordynowana. To co nie zmieściło się w mojej mikro zamrażarce musieliśmy pożreć na wczesne śniadanie. Osobiście widziałem gorsze rozpoczęcia roku.
Uwielbiam gdy sylwester odznacza się takim wyraźnym resetem. Okupujące miasto śnieżne bastiony zachwiały się i zapadły w sobie pod uderzeniem odwilży, ja zaś otrzymałem od Lenn nasutnik, który utrzymywał na niej jej iluzoryczny biustonosz, będę go nosił z dumą... w nowym notesie, jak kupię.
O północy zbombardowaliśmy niebo, z pomocą arsenału przywleczonego przez Avatara. W furtce natrafiła na moich starszych ruszających w świat i moja matka orzekła, że Av ma piękne włosy.
Obchody zakończyliśmy o trzeciej, kiedy to zepchnąłem ze schodów ostatnią osobę. W nowy rok wpadli do mnie za to znajomi rakietierzy, ze smakiem pożarli makowiec Pazurkowatej i uzupełnili mi zapas promili we krwi, po czym udali się w dalszą drogę by siać niepokój i zwątpienie w duszach ludzi dobrych i płacących miesięczne rachunki.
W „Arteriach” wyszedł poemat Marzana, w którym faktycznie występuję. Co prawda w pewnym momencie pojawia się nieszczęsny dobór słów sugerujący, że tę biedną marzanową istotkę wywlokłem siłą do lasu, by porzucić pośród dzikiej, pełnej mamun i dziwożon kniei a nacieszywszy się jej bólem i przerażeniem, usiłowałem na koniec utopić w szambie, ale co tam, darowanemu aligatorowi nie patrzy się w siekacze, o ile jakiś ma.

Gdy w kwietniu 1886 Dymitr Karakozow
dokonał nieudanego zamachu na cara
Aleksandra II, ten w pierwszym porywie
wykrzyknął do pojmanego:
- Ty Polak?
- Nie
- To za co?

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz