czwartek, 13 stycznia 2011

Chcesz cukierka? Wykop Gierka

- Powiesz mi, co to jest szczęście?
- Szczęście? Szczęście... to obudzić się w jasny,
wiosenny poranek po wyczerpującej, pierwszej
nocy spędzonej z piękną... namiętną... wielokrotną
morderczynią.
- O cholera! Tylko tyle

(Banks)

Czuję się jak poligon w Semipałatyńsku. Od początku tygodnia kruszę lodowce na przemian z pokrywaniem warstwą teflonowych farb kolejnych ścian. Znów jestem na tej osobliwej krawędzi, gdy ciało wykonuje zaprogramowane czynności w seriach perfekcyjnych odruchów a umysł zapada się i rozciąga w poskręcanym, kolapsie ku pochłaniającej wszystko osobliwości, oblizującej się smakowicie, gdzieś w samym środku tego, co zwykłem definiować jako mnie. Czuję się dokładnie tak.
Wczoraj leciało „Osiem części prawdy”. Nie przepadam za tego typu filmami, ale ten do mnie dziwnie przemówił. Gwałtowność i dynamika rzeczywistości. Wielkie sprawy tego świata. Wielkie namiętności i dramaty, a w końcu i tak wszystko się zapętla wokół małej dziewczynki stojącej pośrodku autostrady.
Do Bossego zadzwoniła kobita, która ma na tarasie miejsce parkingowe nr 152 i zawanturowała się, że leży tam śnieg. B wysłał mnie tam. Wchodzę faktycznie – śnieg. Pokopałem go nawet trochę, a jak przyjechał Pryncypałos i zrobił się dociekliwy powiedziałem: Pamiętasz to miejsce, w które spychacz zwalił z całego tarasu ponad 25 ton śniegu? To TO miejsce.
Poza tym wydobyłem z ulicy żelka. Spostrzeżenie naukowe: Żelki nie poddają się hibernacji. Po wykuciu żelka z litego lodu nadal był... hm, żelkowaty.
Ostatnio miałem też niezłą zwałę. Zamknęli jeden z Brzeźnieńskich Burdeli. Miałem tam znajome, nawet gdy ta szacowna instytucja jeszcze działała i generowała przychody do budżetu jako salon odnowy biologicznej, to brałem czasem jedną, czy dwie laski do remontów jako pomocników. Może was to dziwi, ale cholery są wysokie, wysportowane i... wytrzymałe. Nauczyły się przy okazji tego i owego. No i teraz Tamara, Finka i reszta radosnych degustatorek majonezu wylądowały na bruku. Nie złamało ich to w najmniejszym stopniu. Po dręczeniu mnie przez dwa dni telefonami i trzygodzinnym przewleczeniu przez Praktikera, dziewczyny założyły firmę remontową. Firma funkcjonuje czwarty tydzień i ma się dobrze. Wyobraźcie sobie sześć długonogich, długowłosych lasek w topach z przepastnymi dekoltami i w kusych pseudodzinach macha pędzlami na wysokościach i smaruje się namiętnie śliskim cekolem. Już nie wspomnę nawet o skręcaniu hydrauliki czy, o Mon Dieu, wyciskaniu sylikonu. Mają zlecanie za zleceniem, podobno zleceniodawcy potrafią postawić sobie w drzwiach krzesełko turystyczne i pijąc kawkę patrzeć jak dziewczyny się pocą.
Ostatnie dwa dni malowałem w towarzystwie dwóch papużek falistych, które, za każdym razem gdy byłem w pobliżu, gwałtownie przysysały się do krat i wpatrywały się we mnie intensywnie, jakby chciały pożreć mi wątrobę. Ciapek zrobił prawo jazdy i jest teraz jeszcze bardziej niebezpieczny niż był, strach pomyśleć co się stanie jak uzbroi się w samochód. Marzana zaczepiło dwóch żuli jeden chwycił go za kołnierz. M spojrzał na niego, a gość puścił go cofnął się dwa kroki i powiedział niepewnie: Żartowałem psycholu. Zdaje się zobaczył w jego oczach to wyjące coś co M znalazł podczas samotnej wędrówki przez bezludne góry Bułgarii.

- Boże naruszasz moją prywatność
- Mam wszelkie pełnomocnictwa
(Dziechciarz)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz