niedziela, 16 stycznia 2011

Lembasy z majonezem

Wiecie kto by leżał na Wawelu,
gdyby obaj Kaczyńscy byli na
pokładzie Tupolewa? – Pilot

(Bash)

No i Rosjanie potwierdzili to co każdy, kto posiada mózg wiedział właściwie od początki. Potrzeba było do tego „Złych Rusków”, bo u nas występuje głęboka niechęć do choćby napomknięcia, że episkopat pochował na Wawelu nie tylko nieudacznika i przepalonego nienawiścią idiotę ale i masowego mordercę. Osobiście uważam, że Kaczyńskiego należy ekshumować i sprawdzić na zawartość alkoholu, w końcu generalicja musiała sobie z kimś tam dać w palnik.
Strasznie mnie intryguje, że w naszym tak katolickim kraju nie przyszło nikomu do głowy, że to była boska interwencja. Skala wydarzenia, miejsce tragiczne i symboliczne, czas i w końcu to, że nasz duce tak zażarcie zawsze walczył o ten samolot, w końcu otrzymał go na zawsze. Wielka metalowa trumna pychy wbita pięścią Boga w smoleńskie, pełne okruchów kości błoto. Jeśli istnieje sprawiedliwość, to gdzieś tam w piekle ta katastrofa trawa, wciąż i wciąż i od początku a Wielki Dziadu płonie i rozpada się na kawałki bez końca...
To są ogólne wnioski i nadzieje naszego wczorajszego, pierwszego, odwilżowego rozpracowywania chmielowych rozkoszy na wynurzającej się z wielkiej bieli plaży. Jak wspaniale jest czuć prawdziwy piach pod stopami. Tak naprawdę nie nienawidziliśmy specjalnie tego młota, wiedzieliśmy, że koleś nie ma szans przetrwania w normalnym, zdrowym społeczeństwie i w sumie nadal czujemy niedosyt, że nie mieliśmy szansy zniszczyć go w wyborach. Widok jego wykrzywionej niedowierzaniem zdeformowanej mordy uszczęśliwiłby nas bardziej, niż widok tej trumny. Faktycznie też było nam żal prezydenta, ale jako symbolu a nie osoby, był też żal po kilku porządnych osobach, które przypadkiem zaplątały się w gniazdo żmij, które nasz dobrotliwy stwórca wypalił żywym ogniem do ziemi. Nasze uczucia biorą się z poczucia sprawiedliwości, równowagi. Każdy z nas ma większe, czy mniejsze przestępcze paprochy na życiorysie, ale gdyby nam się w którymś momencie podwinęła noga, to żadnemu do głowy by nie przyszło mieć pretensję do policji, świadków, czy sędziego. Życie to gra, jeśli przegrywasz z własnej winy, to cóż, możesz mieć pretensję tylko do siebie, jeśli przegrywasz z przyczyn od ciebie niezależnych, to robisz co możesz, walczysz ze wszystkich sił do końca. W takiej przegranej nie ma upadku poniżenia, jest honor i człowieczeństwo. Ktoś kto obwinia ciągle innych o własne niepowodzenia, gorzej, kto niszczy innych, naprawdę niszczy, w imię tego co ma w głowie, zasłużył na karę.
Gdy Tupolew rozprysnął się po smoleńskich bagnach, był szok i smutek, ale było też zrozumienie. Wszystko znalazło się na właściwym miejscu, zbalansowało się, części mechanizmu znowu szczepiły się i maszyna historii ruszyła ponownie.
A potem kontynuując już w tonie biblijnym, sprofanowano Wawel a rozdrażniony Bóg zesłał za karę powodzie i huragany.

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz