Wiecie
kto by leżał na Wawelu,
gdyby
obaj Kaczyńscy byli na
pokładzie
Tupolewa? – Pilot
(Bash)
No i
Rosjanie potwierdzili to co każdy, kto posiada mózg wiedział
właściwie od początki. Potrzeba było do tego „Złych Rusków”,
bo u nas występuje głęboka niechęć do choćby napomknięcia, że
episkopat pochował na Wawelu nie tylko nieudacznika i przepalonego
nienawiścią idiotę ale i masowego mordercę. Osobiście uważam,
że Kaczyńskiego należy ekshumować i sprawdzić na zawartość
alkoholu, w końcu generalicja musiała sobie z kimś tam dać w
palnik.
Strasznie
mnie intryguje, że w naszym tak katolickim kraju nie przyszło
nikomu do głowy, że to była boska interwencja. Skala wydarzenia,
miejsce tragiczne i symboliczne, czas i w końcu to, że nasz duce
tak zażarcie zawsze walczył o ten samolot, w końcu otrzymał go na
zawsze. Wielka metalowa trumna pychy wbita pięścią Boga w
smoleńskie, pełne okruchów kości błoto. Jeśli istnieje
sprawiedliwość, to gdzieś tam w piekle ta katastrofa trawa, wciąż
i wciąż i od początku a Wielki Dziadu płonie i rozpada się na
kawałki bez końca...
To
są ogólne wnioski i nadzieje naszego wczorajszego, pierwszego,
odwilżowego rozpracowywania chmielowych rozkoszy na wynurzającej
się z wielkiej bieli plaży. Jak wspaniale jest czuć prawdziwy
piach pod stopami. Tak naprawdę nie nienawidziliśmy specjalnie tego
młota, wiedzieliśmy, że koleś nie ma szans przetrwania w
normalnym, zdrowym społeczeństwie i w sumie nadal czujemy niedosyt,
że nie mieliśmy szansy zniszczyć go w wyborach. Widok jego
wykrzywionej niedowierzaniem zdeformowanej mordy uszczęśliwiłby
nas bardziej, niż widok tej trumny. Faktycznie też było nam żal
prezydenta, ale jako symbolu a nie osoby, był też żal po kilku
porządnych osobach, które przypadkiem zaplątały się w gniazdo
żmij, które nasz dobrotliwy stwórca wypalił żywym ogniem do
ziemi. Nasze uczucia biorą się z poczucia sprawiedliwości,
równowagi. Każdy z nas ma większe, czy mniejsze przestępcze
paprochy na życiorysie, ale gdyby nam się w którymś momencie
podwinęła noga, to żadnemu do głowy by nie przyszło mieć
pretensję do policji, świadków, czy sędziego. Życie to gra,
jeśli przegrywasz z własnej winy, to cóż, możesz mieć pretensję
tylko do siebie, jeśli przegrywasz z przyczyn od ciebie
niezależnych, to robisz co możesz, walczysz ze wszystkich sił do
końca. W takiej przegranej nie ma upadku poniżenia, jest honor i
człowieczeństwo. Ktoś kto obwinia ciągle innych o własne
niepowodzenia, gorzej, kto niszczy innych, naprawdę niszczy, w imię
tego co ma w głowie, zasłużył na karę.
Gdy
Tupolew rozprysnął się po smoleńskich bagnach, był szok i
smutek, ale było też zrozumienie. Wszystko znalazło się na
właściwym miejscu, zbalansowało się, części mechanizmu znowu
szczepiły się i maszyna historii ruszyła ponownie.
A
potem kontynuując już w tonie biblijnym, sprofanowano Wawel a
rozdrażniony Bóg zesłał za karę powodzie i huragany.
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz