wtorek, 9 listopada 2010

Na powierzchni nikt nie usłyszy twojego krzyku...



Kto chce bić psa, nie wystarczy mu
pałka musi jeszcze znaleźć psa

(Chińskie przysłowie)

Nie wiem czemu, ale piosenki Myslovitz o świcie uruchamiają we mnie jakiegoś zaśniedziałego ducha rebelii. Mam ochotę wyjść w ciemność i krzewić ideę buntu wśród ludu pracującego za pomocą mydła rozsmarowanego na 5 metrach szyn tramwajowych. Lud spóźniony to lud zły, świetny grunt dla rewolucji, która zmiecie średnią kadrę menadżerską, czy coś.
Brzeźnieńska Rada Starców po wysłuchaniu mojej mrożącej mocz w prąciu opowieści o kleszczu perwercie, czy cokolwiek to było, bo podobno nie zgadza się kształt odwłoka, ustaliła, że to po prostu musiała być jakaś perwersyjna samica. One tak mają. Idziesz sobie ulicą a tu wyskakuje taka i się przysysa. No i weź wytłumacz się potem żonie.
A odpowiadając Lenn, następnym razem gdy będziemy mieć tu jakiś kanalizacyjny Armagedon wpadnę do ciebie z rańca, nawalę ci kupę, w twoim mikroskopijnym, wypachnionym kibelku, po czym dumny i pełen nowej nadziei udam się w kierunku wschodzącego słońca.
A tak w ogóle to przedwczoraj nastąpił Powrót Kotłowni i wczoraj wieczorem po całym pieprzonym dniu pracy na deszczu, stałem kręcąc sprężyną pośród wilgotnych ciemności i wyjącego wiatru, plując liśćmi, które z prędkością 100k/h i oślizgłymi plaśnięciami rozpłaszczały mi się na twarzy. Przy okazji odkryłem jakież to katakumby kryją się pod moim domem. Dziadek gdy budował dom nie raz i nie dwa dał się ponieść ułańskiej fantazji. Teraz w razie czego, wiem, że mam pod domem plenery do kręcenia filmów o Powstaniu Warszawskim, np. „Ale wpuścili nas w kanał”.
W robocie dostaliśmy identyfikatory. Ciekawe co by było, gdybyśmy ich nie nosili? Postrzelili by nas? A może przesłuchiwali z pomocą generatora i szlifierki kątowej w podziemiach pod halą garażową nr 2? A, już kumam, pewnie chodzi im o to żeby rozdygotane ofiary nie musiały mówić ochroniarzom czegoś w rodzaju: Tę szarlotkę z kuchni porwał mi wielki, owłosiony stwór, który śliniąc się obficie i mlaszcząc lubieżnie zniknął bez śladu w plątaninie korytarzy. Teraz  gdy powiedzą, że był to wielki, owłosiony stwór z identyfikatorem to wszystko będzie jasne.

Siedzi baca na poboczu i
całuje się w rękę.
- Co robicie baco?
- A to gra wstępna panocku,
zaraz się będę łonanizował

(CKM)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz