wtorek, 16 listopada 2010

Na poboczu nocy



Nie wyglądasz jak babcia, dlaczego
masz takie duże zęby... dlaczego
w ogóle masz zęby

(Potem)

Czarna woda mlaszcze w dole o pale molo. Daleko iskrzą się świetlne koronki miast. Gdzieś wokół żyją własnym życiem dawne miłości i zasychają w skrzep kurzu zapomniane zdjęcia. Jestem tak zmęczony, że nie chce mi się jeść. Tracę pół kilo dziennie. Tylko pić, pić mi się chce, padłbym na kolana w piasku i piłbym te czarne fale, gdyby nie to, że pewnie potem wydarzyłoby się ze mną coś zabawnego, np. trzecia ręka na plecach zaczepiająca nastolatki w tramwajach.
Obecna praca jest na peryferiach, poza Miastem, 23 minuty od domu. Siedząc w niej od rana do wieczora czuję się odcięty od rzeczywistości. Po drodze nie ma nawet zawszonego kiosku. Bossy przejawia niezdrową inwencję twórczą w przydzielaniu kolejnych zleceń, ostatnie zaczynają ocierać się o akrobacje powietrzne. Jego popisowym numerem jest przydzielanie pracy dla dwóch osób jednej. A nie daj Boże ci się uda, wtedy ucieszy się, że tak dobrze ci poszło i dołoży drugie tyle.
Ostatnio ziomek podrzucał mnie obwodową do Karwin. Szemranie silnika Daimlera było jak miękki poszum wiatru, noc przelatywała za oknem jak sen. Wracałem potem przez lasy natykając się na dziki, sarny i miejscowych dzikich. Przekroczyłem granice jawy i snu wchodząc na łąkę pośród boru. Pachniało igliwie, ułomek księżyca srebrzył wszystko niemrawo, a na łące dopalał się samochód. Metal był rozgrzany do czerwoności i wydawał z siebie suche trzaski, tak, że w pierwszej chwili myślałem, że to strzały z KBKSu. Oddaliłem się szybko na wszelki wypadek, by nie wdepnąć w jakąś hipotetyczną plamę krwi.

Przyniosłem z rozmowy z nim
prawie cały zapisany zeszyt.
Milczał przez cały czas.

(Lec)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz