Mam ochotę zerwać z niego skórę,
uszyć z niej piżamę i chodzić w
niej spać...
(Dead like
me)
No i tak, mam konto na Facebooku bo Szponiasta potrzebowała
sąsiada do swojej Treasure Island, żeby coś jej tam wysyłał. Pewnie przyjdzie
kiedyś taki czas, że je nawet zobaczę, może nawet, o perwersji, coś na nim
zrobię, a ono zamruczy z rozkoszą i zjeży piksele na karku.
Październik powoli przywdziewa właściwe barwy, choć w tym
roku jest zdecydowanie niezdecydowany i po deszczu wiatr rozrywa szara skorupę
nieba i na ziemię spada nierealny, emaliowy błękit i światło słońca tak złote,
że osadza się złotym pyłem w komórkach. Bossy nam się zaktywizował i
eksploatuje nas bezwzględnie. Dan ślizga się po okolicznych stokach z kosą
spalinową. A my zagłębiamy się w zapomniane przez Boga i administrację kąty
wydobywając na światło dzienne mroczne niczym owłosienie łonowe Żanet Kalety,
lokatorskie tajemnice. Ten koleś, którego zrugaliśmy jak burą sukę w podziemiu
nie zadzwonił jednak do naszego pryncypałosa. Najwyraźniej przemyślał co może
mu zrobić szef takich pracowników jak my i zadzwonił do Wspólnoty.
Na dzielnicy spokój, zastanawiamy się jedynie nad
ogólnokrajową zbiórką środków finansowych dla tego kolesia co w Łodzi strzelał
do piSSlamistów. Wszak powiedział, że gdyby miał większą broń to strzelałby do
samego ober prezesa. Czas więc zorganizować jakąś kasę na dobrego prawnika i
większy kaliber, na przykład 210 milimetrów i pociski burzące. Rozpatrujemy
także plan zorganizowania wielkiego połączonego zjazdu rodziny Radia MaMordę i
twardego elektoratu piSS. Zjazd odbyłby się w jakimś odludnym miejscu, wokół
30-sto metrowego krzyża wypełnionego sprężoną hiperpalną mieszanką do bomb
termo - barycznych. Jakby zebrało się ich tam ze 3 miliony to byłaby też
niezwykła korzyść dla gospodarki, bo nie trzeba by wypłacać całego mnóstwa
emerytur i utrzymywać tysięcy bezrobotnych nieudaczników. Nie wspominając już
nawet o tym, że nie trzeba byłoby organizować żadnych pogrzebów, bo plugastwo
samo odleciałoby z wiatrem ku stratosferze.
I tyle, następnym razem opowiem wam o dziurze herbaciarki i
jej czarnym BMW bez żadnych hamulców.
O prawdziwej miłości możemy
mówić wtedy, gdy mąż idzie
wyrzucić śmieci a żona mu
towarzyszy
(Angora)
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz