- A dlacego jesteś scerbaty?
- W życiu gubi się różne rzeczy.
Czasem są to zęby...
(Z uroków opieki nad dzieckiem)
Na początek uwaga natury personalnej: Lenn, to że potwór cię
nie pożarł nie oznacza, że nie jest potworem. Znasz mnie dość długo by wiedzieć
do czego jestem zdolny, więc nie szturchaj kijem bestii, tylko dlatego, że
wygląda na senną i wyliniałą, bo może się tak zdarzyć, że ujebie ci rękę aż po
kość ogonową, bardzo zgrabną zresztą i wystającą. Szczerze mówiąc byłbym ci
niewymownie wdzięczny, gdybyś przestała komentować a nawet czytać mojego bloga.
To niezwykle uprościłoby nasze współżycie na jednej płaszczyźnie współrzędnych.
Potraktuj to jako bezpłatne ostrzeżenie i wyraz dogłębnej życzliwości jakiej
nie doświadczyła większość szkieletów w moich szafach.
Wpadamy ostatnio do herbaciarni, a Herbaciarka od razu
konfidencjonalnym tonem: Mam dziurę... Ja na to: Wiem. ...w materacu. Okazało
się, że większą część jej mieszkania zajmował wielki, samopompujący się
materac, na którym spała i uprawiała. Traf jednak chciał, że materac opierał
się o stojak na gazety a intensywne i powtarzalne ruchy trakcyjne spowodowały
punktowe przetarcie osnowy i co tu się dużo rozwodzić, sflaczał, materac ma się
rozumieć. Spotkaliśmy ją akurat w trakcie intensywnych prób opanowania sytuacji,
okazało się, że w sklepie motoryzacyjnym ostatnia duża łatka, w bezpośredniej
bliskości wdzięków H zwulkanizowała się z papierkiem. W tej jakże krytycznej
sytuacji pojawiliśmy się my i z jakże wysokiego i zasłużonego, kafelkarskiego
stopnia na drabinie bytów udzieliłem jej jedynego możliwego remedium... Taśma
srebrzanka dobra na wszystko. Zakleić z obydwu stron dla pewności. Jestem
naprawdę ciekaw czy się udało, czy też obudzili się rano na podłodze.
Następnie Herbaciarka zaprezentowała nam swoje, świeżo
zakupione, czarne BMW. Cholernie klasyczne, z ciemnymi szybami, śladem po
trzech paskach odciśniętym przy oknie kierowcy i trzema workami ziemi w
bagażniku. Były tam też zdaje się basy, ale wyglądały jak mała odrapana komoda
więc pewności nie mam. H była na przeglądzie, po jakimś czasie przychodzi
zafrasowany mechanik i mówi: Wie pani, on nie ma amortyzatorów, a w ogóle to
jak pani hamowała? Herbaciarka streściła skomplikowany proces hamowania, a pan
mechanik był pod prawdziwym wrażeniem jej przemyślności i elastyczności
kończyn. Należy przy okazji wspomnieć, że delikatnie rzecz ujmując H jeździ jak
rozwścieczony ośmiolatek kombajnem przez procesję, nie zwraca np. uwagi na
drobiazgi typu: krawężniki, nieważne jak wysokie by one nie były, świadczyć o
tym może wygląd przedniego spoilera. Życie ratuje jej dobry refleks, a przed
policją niewątpliwy urok. - Ale ten znak zakazu to Góral przekrzywił jak
cofał...
Mam na sobie koszulkę: Nienawidzę ksywki
MISIU, znajoma zostawiła mnie ze swoimi
dziećmi... Dwunastoletnie dziecko typu
dziewczynka:
- Misiu, misiu, misiu, misiu
- A wiesz co misie robią dzieciom?
- Nieee
- Łapią małe dziewczynki - Tu łapię małą
dziewczynkę – i obgryzają im kostki - Tu
kłapię przekonująco w bezpośredniej
bliskości wierzgających kończyn.
Dwunastoletnie dziecko typu dziewczynka:
- Nie! Nie! Jestem dziewicą! Zjedz moją siostrę!
Siostra, lat 15, przeciąga się nieopodal lubieżnie
z szerokim uśmiechem.
Ratunku!!!
(Uroków ciąg dalszy)
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz