wtorek, 12 października 2010

Limfy szklanka



- Jak go przez bramę wpuścili?
- To dlatego, że bez topora ten
wasz maniak, Kotow, jest
prawie niewidzialny. Przesącza
się gadzina.

(Diwow)

Marzan zdaje się znowu dostał w czambuł. Do tego skroili go z kasy i dokumentów. Dzwoniąc do Lenn stwierdził, że poprzednio spuszczono mu wpierdol w rocznicę rozwodu, teraz ślubu. Można by pomyśleć, że Lenn ma do niego jakiś żal... Ona sama skomentowała jedynie, że M wie teraz przynajmniej kiedy znowu spuszczą mu łomot. Wszystko to zaś jest akurat tak mroczne jak lubię. W następną rocznicę pójdę z M, niosąc ze sobą popcorn i trójwymiarowe okulary.
Kończę robotę na Cmentarnej Bramie i pod koniec miesiąca wyląduję prawdopodobnie w Trzech Żaglach. Będzie mi brakowało lasu szumiącego w dole. Mam tam podobno wylądować z Danem, na samą myśl ogarnia mnie depresja. Gdy Peyo wymyślał smerfa Marudę jako niedoścignionego wzoru użył Dana, tylko złagodził nieco formę, by dzieci nie rzucały się pod tramwaje. A teraz będę z nim zamknięty w jednym kompleksie. Będę biegł w panice korytarzami, wiedząc, że nie ma ucieczki, a śluz będzie kapał z sufitu... Tak przed chwila leciał Aliens vs Predator.
A tak poza tym pomalowałem sobie pół pokoju. Jakoś tak mnie wzięło. Wziąłem i pomalowałem. Babka wpadła, przeszła, zagadała, wyszła. Wróciła, spojrzała, wyszła. Mija chwila znowu wróciła, patrzy uważniej i pyta: A ta ściana to zawsze miała taki kolor? Jaaa, no naprawdę! Nie wyobrażacie sobie jaką miałem ochotę stwierdzić z kamienną twarzą: Oczywiście, zawsze taka była, nie pamiętasz? Ale dałem sobie spokój, bo jeszcze by dostała jakiejś schizofrenii i zaczęła tępić biegające po ścianach różowe pająki za pomocą wiertarki udarowej, albo co. Mój dom wypełnia taka ilość potencjalnie śmiercionośnego asortymentu, że ewentualne szaleństwo, któregoś z członków rodziny, bardzo źle by wróżyło temu ramieniu galaktyki.
Dobra kończę, muszę wstać o świcie, by kontynuować dzieło podboju świata. Na koniec więc konkurs: jaki był najpotworniejszy film Swarzenegerra - „Jack Kaktus” czy „Herkules w Nowym Jorku”. Zależnie od odpowiedzi uszczęśliwicie mnie, albo Kciuka. Z drugiej strony, któregoś z nas pewnie unieszczęśliwicie, a Kciuk ma dwa metry dziesięć, nosi ortalionowy strój charakteryzujący ludzi o prostej a szczerej psychice, a gdy jest nieszczęśliwy wyłamuje ludziom część ciała, od którego otrzymał tu swoje miano. Tak więc powodzenia. Nagrodą będzie nieprzekazanie adresu zwycięscy usychającemu z tęsknoty Kciukowi.

Pytania do królika mordercy:
- Jak smakują dresiarze?
- Trochę ortalionem, ale
ja jem to co jest w środku...

(Avatar skądś)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz